środa, 12 stycznia 2011

Mule przed wiosną

Od trzech dni temperatura na dworze jest delikatnie dodatnia. Śnieg się topi, słońce  bardzo nieśmiało uśmiecha się i zapowiada, że niedługo, to ono będzie bardziej... .
Już zapragnęłam więcej tego słońca i więcej ciepła i zamarzyły mi się klimaty śródziemnomorskie. A jeśli już tamte tereny, to i kuchnia. I frutti di mare. 
Pamiętam, lata temu, będąc z moją rodziną na wakacjach, w gronie znajomych "warzyliśmy" mule, po czym zjadaliśmy je z wielkim smakiem. Pozostały po gotowaniu sód, co po niektórzy, z wielkim ukontentowaniem, wypijali do dna.
Od tamtego czasu minęły lata świetlne, ale czasami moja lepsza połowa takie cudowności "wyprawia".
Mule, czyli po polsku omułki, to małże występujące w wodach przybrzeżnych. 
Podczas kupna należy zwrócić uwagę, aby muszle były szczelnie zamknięte. Nie wolno ich przechowywać w wodzie, bo muszle się pootwierają. 
Przygotowanie: zagotować rosół instant w ilości takiej, aby po wrzuceniu, muszle były całkowicie przykryte. Do rosołu dodać główkę czosnku obranego i pokrojonego, 4 - 5 cebul pokrojonych w piórka. Gdy cebula będzie miękka, wlać białe, wytrawne wino w ilości rosołu. Zagotować. Wrzucić do wrzątku muszle. Gotować kilka minut, aż się otworzą. Wyjmować łyżką cedzakową. 
Do spożycia nadają się tylko te muszle, które się otworzyły.
Jemy je rękoma. Jedna połówka muszli służy nam jako łyżeczka do podważania miąższu. Popijamy schłodzonym, białym, wytrawnym... . 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)