Kiedy ja się urodziłam, jak wiadomo... nieco ponad pół wieku temu, rodzice nie mieli problemu z nadaniem imion swoim pociechom. Królowały wśród dziewczynek Małgosie, Anie, Beatki, Marysie (ze wszystkimi Marii odmianami: Maryle, Marcysie), Ewy oraz Magdy, a wśród chłopców Jarki, Marki, Wojtki, Zbyszki oraz Piotry i Pawły. Bywały oczywiście imiona pretensjonalne... jak Mariola czy Laura, które w tamtych czasach budziły niemal sensację, po latach jednak zostały przyjęte i nawet miło brzmią... . Podobnie było w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Andrzeje, Krzysztofy oraz Piotry były najpopularniejszymi imionami wśród chłopców, Małgorzaty, Katarzyny i Elżbiety wśród dziewcząt. A potem zaczęła się moda na imiona oryginalne. I nie ważne było, że mała Isaura, która miała przypominać do złudzenia serialową niewolnicę, kiedy będzie miała lat... trzydzieści, przeklinać będzie każdy moment, kiedy jej rodzice nadali jej to imię... . Nie ważne było, że dorosłe dzieci będą się swoich imion... wstydzić. Ważne, aby dziecko wyróżniało się... . Dziwne przekonanie nastało w pewnych kręgach... . Im oryginalniejsze imię, tym ciekawsze życie będzie... . Modę na imiona zaczęto czerpać z imion gwiazd. I tak w przedszkolu zamiast Zosi czy Kasi stała szczerbata Priscilla, Vanessa czy Scarlett, a obok nich szczerzyli się zamiast Kubusia czy Andrzejka Amadeusz lub Aaron. Do tych wymyślnych, obco brzmiących "perełek" dodać można jeszcze nasze rodzime imiona, które powstały chyba... pod wpływem chwili... . Chwili... głodu...? Jak na przykład Poziomka, Truskawka, Malina, Karmel..., lub też zainteresowań... Nike, Melody, Legia, Chiara, Cloe... . Wszystkie przeze mnie wymienione powyższe imiona... były naprawdę zgłaszane do urzędów stanu cywilnego w naszym pięknym kraju.