piątek, 29 maja 2015

Szparagi, szparagi... raz jeszcze

O szparagach pisałam już tu: klik .

Ale wtedy królowały u mnie białe szparagi.

W tym roku rozkoszujemy się zielonymi. Dlaczego piszę w liczbie mnogiej? Nie, to nie jest pluralis majestatis. To dlatego, bo szparagi zielone w moim domu pokochali wszyscy.





Szparagów zielonych nie obiera się. Tak więc odcinam końcówki (mniej więcej 2 - 3 cm), myję pod bieżącą, raczej zimną wodą.

Gotuję w osolonej i leciutko ocukrzonej wodzie 3 do 5 minut.

W tym czasie rozpuszczam masło. Do masła dodaję nieco czosnku granulowanego.

Po ostrożnym wyjęciu szparagów łyżką cedzakową i ułożeniu ich na półmisku, polewam je roztopionym masłem czosnkowym i posypuję startym, ostrym serem. Oczywiście najlepszy jest parmezan.

Gotowe.

Podaję z dobrze schłodzonym białym, wytrawnym winem. :-)


sobota, 2 maja 2015

Szukam wiosny...

Nie taka pogoda miała być na długi weekend majowy. Pierwsza majówka powinna zachęcać do spacerów, pikników, grillowania oraz leżenia i smażenia się w słońcu.

Udało mi się jednak "zaliczyć" spacer. Krótki. Między jedną a drugą ogromną, deszczową chmurą wyszło słońce. Zabrałam oczywiście Lepszą Połowę i naszą "psią wariatkę" i poszliśmy...

Jako "stara fotografka" przede wszystkim musiałam uwiecznić jakiś wiosenny krzew na tle niemal błękitnego nieba...
 




 W samym lesie są kleszcze, więc woleliśmy nie ryzykować, poszliśmy skrajem...






 Czy ktoś pamięta to miejsce? Kilka miesięcy temu fotografowałam je. Zimą wyglądało tu nieco inaczej...




 Jeszcze tylko zryta przez dziki polana...




I powrót do domu. Nadchodzą kolejne chmury. Jeszcze tylko po drodze piękna forsycja...









Magnolii po drodze "nie spotkałam". Ale sąsiedzi mają. Krzew dopiero wypuszcza nieśmiało pojedyncze kwiaty.

Ale i u mnie widać już wiosnę :-)