Nowa współprowadząca Natasza, jak zwykle piękna, powabna. Roztacza urok, dodaje śmiałości gwiazdom, a jak się uśmiechnie... no ja, mimo, że kobieta, po prostu mięknę.
A wśród jury szanownego, Iwona zwana Czarną Mambą i Piotr - jak zwykle profesjonalizm, uśmiech, krytyka, uśmiech, żart, uśmiech, mała złośliwość, uśmiech.
Nowi oceniający pląsy gwiazd - Jola, z uroczym uśmiechem nawet nogom stołowym słodząca i rozdająca "dziesiątki", taka fajna kumpelka z sąsiedztwa.
I dla mnie najbardziej kontrowersyjny - Janusz. Oceniający wszystkich i wszystko, ale nie w tych kategoriach, w jakich powinni i powinno być oceniane. Bardzo cenię pana Janusza za jego profesjonalizm i pracowitość. Co do tego, nie mam żadnych wątpliwości, że jest osobą wybitną. Ale, program "Tańca z gwiazdami" stworzony był po to, aby naszych celebrytów, ku uciesze gawiedzi, profesjonaliści uczyli tańca ocenianego na turniejach, a nie tańca towarzyskiego z elementami teatru, czy może raczej show.
I tu oceny jurorów bardzo się od siebie różniły: Iwona i Piotr oceniali, moim zdaniem, prawidłowo, Jola - słodziła, a Janusz - z uporem oceniał tańczących według swoich kryteriów, wdając się w zupełnie niepotrzebne rozmowy, czy może nawet potyczki słowne z Iwoną. Zrobił się nieprzyjemny magiel. Prowadzący starali się za wszelką cenę sytuację załagodzić. Ale, według mnie, nie bardzo im się to udało.
Jutro znowu niedziela... . I już nie będę miała dylematu, co wybrać w TV. Biegnę nad rozlewisko... .