czwartek, 11 sierpnia 2011

Dieta rodem z Japonii

Chyba już pisałam, że z moją ukochaną mamą odchudzałyśmy się... od zawsze. W zamierzchłych czasach, kiedy byłam nastolatką, nie było w ogóle mowy o dietach, rozpowszechnianych drogą mediów. Czasami, tygodnik "Przekrój", który to czytałyśmy z mamą namiętnie, publikował artykuły na temat zdrowego żywienia wraz z przykładowymi jadłospisami. 
Po latach zaczęły pokazywać się nieśmiało pierwsze diety, ale były one bardzo monotonne i nudne. Pamiętam, mama katowała się trzydniową dietą mleczną. W ciągu dnia można było wypić 2 litry mleka. Próbowałam nie raz przejść przez tę dietę, ale najczęściej wieczorem dopadał mnie taki głód i ból głowy, że kapitulowałam.
A później diet przybywało, niektóre z nich stosowałam. Z różnym skutkiem.
Niedawno przeczytałam, że Oprah Winfrey i Victoria Beckham pięknie i młodo czują się i wyglądają dzięki diecie Okinawa
Bardzo mi się ta dieta spodobała, ze względu na różnorodność produktów, a przede wszystkim - można jeść to, co ja najbardziej lubię. 
Skąd nazwa? Nazwę dieta zawdzięcza maleńkiej, japońskiej wyspie Okinawa, na której to żyje najwięcej stulatków. Na 100 tysięcy mieszkańców przypada ich około 40-stu. Po zbadaniu nawyków żywieniowych mieszkańców wyspy, stworzono dietę.
Dieta jest niskokaloryczna, dostarcza do organizmu 1500 - 1900 kcal. 
Jeść można nieprzetworzone węglowodany, warzywa, owoce, soję, rośliny strączkowe, morskie ryby, pić czerwone wino i kakao.
Produkty podzielone są w tej diecie na cztery kategorie, pod względem zawartości kalorii:
- bardzo lekkie produkty (herbata, szparagi),
- lekkie (ryby, brązowy ryż),
- średnio ciężkie (chude czerwone mięso, chleb),
- ciężkie (smażone potrawy, desery).
I zasada jest prosta: siedem posiłków, jemy przede wszystkim produkty bardzo lekkie i lekkie, unikamy średnio ciężkich a przed ciężkimi... uciekamy.  Zjadamy tyle, aby poczuć sytość w 80 procentach. 
Dieta jest "długodystansowa". Nie wiem, jak szybko się chudnie, ale jeśli powoli, to i lepiej, bo zdrowiej.


 http://urodaizdrowie.pl/dieta-okinawa-sekret-dlugowiecznosci 

2 komentarze:

  1. Ciekawy post o diecie. Nie zamierzam stosować żadnej diety, ale fajnie poczytać coś ciekawego. Osobiście uważam, że na zrzucenie kilku kilogramów najlepszy jest ruch. Dużo ruchu. I chyba jest to przyjemniejsze od głodowania. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna dieta. Z wyjątkiem wina na który mam zakaz wszystko to jem. :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)