wtorek, 27 kwietnia 2010

Książka przeczytana (cz.II)

Aleksander Jackiewicz, urodził się w 1915 roku na Krymie, zmarł w Warszawie, w 1988 roku. Znany przede wszystkim jako polski teoretyk i krytyk filmowy. Ten wieloletni wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi, ukończył filologię polską. Był również eseistą i powieściopisarzem. Wydał cały cykl książek poświęconych związkom literatury  z filmem i innymi sztukami masowymi.
Miał w swoim dorobku wiele poczytnych powieści: Śmierć donżuana, Romans w Cannes, Spotkanie w Santa Margherita, Ucieczka Maury, i inne. 
Ja z ogromną przyjemnością i, jednym tchem, przeczytałam i polecam mniej znaną powieść tego autora, p.t.: Klaudia. Jest to historia romansu polskiego naukowca, który, jako stypendysta wyjeżdża do Rzymu.
Polecam szczególnie tę książkę paniom. W każdym wieku. 

piątek, 23 kwietnia 2010

Precz z toksynami

Co najmniej raz w miesiącu, moja kochana mama "katowała" się trzy dni, gdzieś zasłyszaną, dietą mleczną. Przez całe, bite trzy dni piła tylko ciepłe mleko. Jak osesek. I za każdym razem mnie do takiej "diety" zapraszała. Ja, rzecz jasna, ochoczo przystępowałam. Wytrzymywałam... do późnych godzin popołudniowych. W okolicach godziny 17-ej bólowi głowy towarzyszył przed oczami olbrzymi, z chrupiącą skórą schabowy z ziemniakami i przesmażoną kapustą. Ten obraz nie opuszczał mnie, dopóki nie pobiegłam do lodówki i nie wzięłam czegoś "na ząb"... .

Wiosennym porządkom ze swoją skórą, przyda się oczyszczenie również naszego organizmu z nagromadzonych toksyn. Mama miała rację, stosując dietę mleczną. Ale, nie przez całe trzy dni! Wystarczyłby jeden dzień. Ale... od początku:
Co to są toksyny? Toksyny, to po prostu trucizna, która po dostaniu się do organizmu, lub jeśli w organizmie się wytworzy, powoduje zaburzenia w jego funkcjonowaniu lub nawet śmierć.
Toksyny występują praktycznie wszędzie: w lekach, w kosmetykach, w żywności oraz w środowisku, w którym żyjemy. Gromadzą się w nas latami. I zalegają, mimo, że mamy organy, które z nimi walczą. Takimi organami są nerki, wątroba i jelito grube.
Sposobów, na pozbycie się toksyn jest kilka: przede wszystkim regularne picie zielonej herbaty. Poza tym, można przyjmować preparaty, których na rynku jest całe zatrzęsienie. Skuteczne również są głodówki, diety i oczywiście domowe sposoby. 
Preparaty, głodówki i długie diety powinny być stosowane pod kontrolą lekarza. 
Ja proponuję zdrowe i nieinwazyjne domowe sposoby na odtrucie organizmu z toksyn:
Jednodniową kuracją  odtruwającą może być kuracja mleczna, którą stosowała moja mama. Tu polecam zastosować dzień jogurtowy. Dwa litry jogurtu pijemy przez cały dzień.
Inną jednoniową kuracją odtruwającą może byc dieta płynna: przez jeden dzień pijemy tylko świeże soki owocowe na przemian z warzywnymi.
Albo dieta owocowa: w ciągu dnia zjadamy półtora kilograma jabłek w równych pięciu porcjach.
A na koniec - dieta weekendowa.
Należy ją zacząć już od piątku. Tego dnia jemy tylko dania lekkostrawne, unikamy smażonego mięsa, mocnej kawy i alkoholu. Pijemy dużo wody niegazowanej oraz soki świeżo wyciskane.
Przed snem wypijamy filiżankę herbatki przeczyszczającej.
Sobota jest dniem głodówki. Jeśli bardzo odczuwamy głod - pijemy szklankę wody (nie zimnej, a letniej) z plasterkiem cytryny i szczyptą imbiru (rozgrzewa).
W niedzielę rano wypijamy szklankę wody (letniej) z cytryną i imbirem. 
Na śniadanie zjadamy muesli z tartym jabłkiem, orzechami i bananem.
A na obiad i kolację zjadamy dowolne warzywa gotowane, bez soli, lub gotowane na parze.
Taką kurację można stosować raz w miesiącu.


 

wtorek, 20 kwietnia 2010

O wyższości balsamów brązujących nad samoopalaczem

Ktoś z rodziny, przywiózł z "zagranicy" masło kakaowe. Takie, w kostce. A były to czasy zamierzchłe... . Postanowiłyśmy z mamą wypróbować tego specyfiku. Przy pierwszej, wiosennej, nadarzającej się okazji nasmarowałyśmy się tym obrzydlistwem i położyłyśmy na balkonie, w pierwszych promieniach słońca. O tym, jak wyglądałyśmy za dwie godziny, nie będę pisać, oszczędzając czytającym nieprzyjemnych szczegółów. Dość, że w okolicy zabrakło zsiadłego mleka... .

Wiosna przyszła całkiem nagle, zrzucamy kolejne warstwy wierzchnich ubrań i powoli wychodzi nasza blada cera po zimie.
Są tacy, którzy dbają o smagłość cery cały rok, odwiedzając regularnie solaria. Ale, jak wiadomo, to nie zdrowe, wysusza skórę no i jest podobno rakotwórcze.
Alternatywą są samoopalacze i balsamy brązujące.
Jak to działa? Zawierają dihydroxyaceton, który jest związkiem chemicznym, ale bezpiecznym. Nie powoduje alergii. Nie wnika w skórę, lecz działa tylko na jej powierzchni. 
Samoopalacze i balsamy brązujące nadają się do każdego rodzaju cery, również do przetłuszczającej się, bo nie zatykają gruczołów łojowych.
Mają jeden minus: w zależności od skóry, czasami przyjmują żółtawy odcień. Aby nie było tego efektu, dihydroxyaceton wspomagany jest wyciągami z orzecha włoskiego i z drzewa Lawsonia internie.
Co wybrać: samoopalacz czy balsam brązujący?
Samoopalacze, działają szybciej, bo po nałożeniu, 15-sto minutowym wchłonięciu się, po godzinie widoczne są efekty, które po 4 godzinach osiągają apogeum. Ale, do ich nałożenia trzeba mieć wprawę. Samoopalacze niestety, często pozostawiają smugi. 
Należy również pamiętać, że ani samoopalacze, ani też balsami brązujące nie zastępują kosmetyków z filtrami UV, nie chronią przed słońcem i jego szkodliwym działaniem.
Osobiście polecam balsamy brązujące. Każdego roku na wiosnę,we wszystkich drogeriach pojawia się ich całe mnóstwo. 
Dlaczego balsamy brązujące? Zawierają mniej DHA (dihydroxyaceton), który w balsamach wspomagany jest wyciągiem z orzecha. 
Nie wysuszają skóry, a do tego ujędrnia. Zapewniają delikatniejszy efekt opalenizny, która pojawia się na skórze stopniowo. 
Mają zdecydowanie przyjmniejszy zapach od samoopalaczy. 
Często zawierają ekstrakt z orzecha brazylijskiego i drzewa hebanowego, dające ładny odcień opalenizny. Niektóre balsamy zawierają również ekstrakt z miodu, karmel a nawet drobinki złota, dzięki którym skóra pięknie się mieni.
Nakładając zarówno samoopalacz jak i balsam brązujący należy pamiętać o uprzednim dokładnym peelingu miejsc, na które będziemy go nakładać. Twarz należy przetrzeć tonikiem bezalkoholowym, który zapewni trwałość kosmetyku, a brwi i skórę wokół twarzy przy nasadzie włosów należy posmarować kremem tłustym lub wazeliną. Lub, po nalożeniu, te miejsca przetrzeć wacikiem. Kosmetyki samoopalające lub brązujące farbują włosy na rudy kolor. 
Balsam nakładamy kolistymi ruchami. Po nałożeniu dokładnie myjemy ręce. A najlepiej do nakładania używać rękawic gumowych.
A jeśli już po wchłonięciu mamy smugi na skórze, możemy próbować usunąć je tłustym mleczkiem lub wybielić sokiem z cytryny.


piątek, 16 kwietnia 2010

Jeszcze ostatni raz

O tragedii dowiedziałam się będąc w łazience. Najpierw, że Prezydent. I Jego żona. A potem, posypała się cała lista nazwisk. 
Nie był prezydentem, którego chciałam. Ale, to zawsze będę mówić, był najodważniejszym z prezydentów. Jego żonę lubiłam za to, że była prawdziwą Pierwszą Damą. I do tego taką normalną, ciepłą osobą. 
Ostatniego Prezydenta na uchodźstwie darzyłam ogromnym szacunkiem. Był Wspaniałym Człowiekiem, który mawiał, że najważniejszym słowem dla Polaka jest "patriotyzm".
Z większością tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej 10 kwietnia, nie zgadzałam się politycznie. Ale modlę się za pokój Ich Dusz i za ukojenie serc tych, których zostawili na tym świecie.
Na początku był szok i niedowierzanie. Bez przerwy śledziliśmy informacje. Ale - tylko informacje. Nie mogę patrzeć na zbliżenia twarzy bliskich, którzy na lotnisku witają - żegnają szczątki matek, ojców, mężów, żon, córek, synów... .
Czas się zatrzymał. Nic nie jest teraz ważne. Tylko ta data. 10 kwietnia... .
A przecież po weekendzie, który nie będzie zwykłym weekendem, nadejdzie nowy tydzień. Pewnie będzie to zwykły tydzień. Oby zwykłym tygodniem był... . 

wtorek, 13 kwietnia 2010

"Sonet z Anioła Śmierci"

Wszystko więc przeszło, wszystko przeminęło
i nigdy, nigdy, nigdy nie powstanie;
wszystko w grobowe runęło otchłanie,
na wieki wieków, na wieczność runęło...

Milczące, ciche, straszne śmierci dzieło...
Niczymże szczęście? niczymże kochanie?
Niczym ból?... Niczym! W głuchym oceanie
ileż okrętów bez śladu zginęło...

Trzy siostry były, trzy siostry, jak Psyche,
przeczyste, jasne, trwożliwe i ciche:
Wiara, Nadzieja, Miłość ich imiona...

Z tych dwie umarły, a trzecia nad nimi
w niemej boleści, z rękoma zwisłymi,
Miłość, stanęła jak słup odrętwiona.

(Kazimierz Przerwa-Tetmajer)  

sobota, 10 kwietnia 2010

Tragedia

Wielka tragedia w historii naszego kraju.
W jednym momencie zginęła elita polityczna Polski.

Wieczne odpoczywanie racz Im dać Panie,
A Światłość Wiekuista niechaj Im świeci na wieki wieków. Amen.

Odeszli na Wieczną Służbę Rzeczpospolitej.

Pokój Ich Duszom.

czwartek, 8 kwietnia 2010

O rumianku jeszcze słów kilka.



O rumianku pisałam już przy okazji pielęgnacji włosów. 
Wiosna nareszcie przyszła, długo wyczekiwana i niedługo w ogródkach, w parkach, na trawnikach pojawią się białe, delikatne kwiatki z żółtymi środkami, o specyficznym zapachu, które nie sposób jest pomylić je z innymi kwiatami.
To rumianek Chamomilla recutita, gatunek rośliny jednorocznej, z rodziny astrowatych. Występuje w Europie, Azji, Ameryce Północnej i Australii.
Już w starożytności ceniono jego niezwykłe działanie. Stosowany był jako lek przeciwzapalny, przy dolegliwościach żołądkowych oraz do przemywania oczu.
Doskonale znamy jego działanie rozkurczowe i odkażające. 
Rumianek koi nerwy, łagodzi bóle brzucha, uśmierza swędzenie.
Stosowany jest przy stanach zapalnych jamy ustnej, przewodu pokarmowego, jelit, pęcherzyka żółciowego, w stanach skurczowych jelit oraz w przewlekłym zapaleniu nerek i pęcherza. Również zewnętrznie do przemywania i okładów przy odleżynach i owrzodzeniach.
Pamiętam zbawcze działanie rumianku, kiedy mój młodszy syn był niemowlakiem i jego wieczne kolki i bóle brzuszka. Ciepła herbatka z rumianku koiła mały brzuszek i uspokajała płaczące na moich rękach dziecko... .
Taka herbata łagodzi bóle głowy, ucha, zęba, mięśni. Pomaga obniżyć gorączkę. 
Poniżej podaję receptę na herbatkę rumiankową likwidującą kolkę jelitową:
Jedną łyżkę rumianku należy zaparzyć w jednej szklance wrzątku. Dziecku należy podawać co godzinę po dwie łyżeczki przestudzonego (ale nie zimnego) i odcedzonego naparu.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Taki krótki był ten czas

Do Świąt Wielkanocnych, od pewnego czasu, przygotowujemy się w moim domu bardziej duchowo, niż czynnie, czyli sprzątaniowo-kucharkowo.
I znowu nie zdążyliśmy umyć wszystkich okien. Kiedyś by mi to bardzo przeszkadzało, teraz... inaczej na to patrzę. Bo przecież Chrystusowi miłym jest to, że mamy czyste dusze i serca, czekając na Jego Zmartwychwstanie, a okna...?
Na stole wielkanocnym obrus. I to wcale nie biały. Kolorowy, w delikatne kwiatki. Żeby Mu było miło popatrzeć.
Te Święta przebiegły w moim domu, wpawdzie, jak zwykle tylko w naszym gronie, ale inaczej. Bardziej duchowo.
Na stole, przyznać muszę, cały czas "coś się działo", to chyba tak bardziej z tradycji wyniesionej jeszcze z mojego panieńskiego domu, ale przy stole, rozmowy bardziej duchowe. O życiu, o wartościach, jakie należy cenić. I wszystkie te rozmowy sprowadzały się do wartości religijnych. Tak, jak w tym czasie być powinno.

sobota, 3 kwietnia 2010

Wielkanoc

 Modlitwa mojego wieku 


Ty który śmieszne kawki
nauczyłeś latać
Ty który jesteś z tego
i nie z tego świata

 Uchowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który stworzyłeś
jaśminu gałązkę
Ty który orzech włoski
zawiązujesz w piąstkę

Zachowaj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli

Ty który ciepłym słońcem
napełniasz mieszkania
Ty który dałeś nam
trudne przykazania

Uratuj dzisiaj od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli
Ty który kaczeńce
wymyśliłeś dla nas

A żaby nauczyłeś
nocnego kumkania

Odwróć dziś - proszę - od nienawiści
Moje serce moje oczy moje myśli

Ty któremu nawet
posłuszne są rzeki
Ty który zmęczonym
zamykasz powieki

Nachyl dziś - proszę - w stronę miłości
Moje serce moje myśli moje oczy

                                                            
(Adam Ziemianin)
Wesołego Alleluja
życzę Wszystkim, którzy choćby czasami
czytają "kurze bazgrołki" 

piątek, 2 kwietnia 2010

Wielki Piątek

Wielki Piątek, ostatni piątek przed Wielkanocą. Szósty dzień Wielkiego Tygodnia - dni upamiętniających śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu i Jego zmartwychwstanie.
Wielki Piątek, to jeden z dwóch dni w roku (również Wielka Sobota), kiedy w Kościele katolickim nie odprawia się mszy świętych.
W tym dniu obowiązuje post ścisły.
Rano odbywa się Liturgia Ciemnych Godzin, czyli Ciemna Jutrznia.
Wieczorem odbywają się Drogi Krzyżowe.
Po Drodze Krzyżowej rozpoczyna się Liturgia Męki Pańskiej i złożenie Sakramentu do Grobu z czuwaniem przy Grobie.
To dzień, w którym szczególnie wspominamy Jezusa, który za nas i za nasze grzechy przelał Krew na krzyżu.
W tym dniu nie wypada składać sobie życzeń Wesołego Alleluja...