czwartek, 28 lutego 2013

Czapka numer dwa...

Prawdę powiedziawszy zostałam... nieco skarcona. Za opieszałość. Przyznaję, mea culpa. Podchodziłam do poniższej czapki jak przysłowiowy pies do jeża. Podziergałam trochę - zostawiłam. Wymówek wprawdzie znalazłoby się trochę... . Ale, czapeczka była obiecana już jakiś czas temu... . 
W końcu Pani Z., która czapkę zamówiła, wczoraj "pogoniła mi kota". Bardzo delikatnie, ale... . 
Efekt jest taki - że skończyłam i zanim czapka pójdzie w świat - pochwalę się. Bo, mnie się podoba... .:-)

Jako model posłużył mi słój, tak więc nie oddaje on uroku czapeczki.
Można ją nosić na dwa sposoby - albo bez mankietu - efekt ten jest zamierzony, ponieważ Pani Z. ma długie włosy, które często upina wysoko. Czapeczka jest tak wysoka, aby kok mógł swobodnie się doń zmieścić:


Albo - z mankietem:






środa, 20 lutego 2013

Przekaz informacji...

Moi starsi czytelnicy zapewne pamiętają czasy, kiedy w soboty o 19.30 królował w telewizji "Monitor" z niezapomnianym prowadzącym Karolem Małcużyńskim.
Ulice miast były puste, bo wszyscy chłonęli wiadomości przekazywane z ogromnym szarmem, urokiem... a przede wszystkim... z wiarygodnością... .
"Monitor", który był niejako zastępcą "Dziennika Telewizyjnego" emitowanego w ciągu tygodnia oraz w niedziele, jak pozostałe programy informacyjne był podzielony niemalże w równych częściach na część z kraju i część z zagranicy. 
W kraju, jak to w kraju... pokazywano PGR-y, linie produkcyjne, ilość paszy z kwintala, najnowsze osiągnięcia budownictwa... . Z zagranicy, komentatorzy zgrabnie pokazywali ten wspaniały zachód oraz kraje dalsze i bliższe. 
I można było popatrzeć, posłuchać, bez abominacji... .
Dzisiejsze programy informacyjne obfitują w wydarzenia z kraju. A tu na pierwszym miejscu plasują się morderstwa, molestowania, kradzieże, oszustwa, rabunki... . Na drugim miejscu - "kto pod kim dołki kopie" - czyli wiadomości ze świata polskiej polityki. A jeśli znajdzie się jeszcze na antenie czas na zagranicę, to wiadomości są przekazywane w wielkim skrócie. A gdzie jest publicystyka? 
Nasi obecni prezenterzy, z kamiennymi twarzami o bladych uśmiechach Giocondy przekazują nam coraz to okropniejsze wieści rzezi, zabójstw, kradzieży... . 
Przestałam oglądać wszelkiego rodzaju dzienniki w rodzimej telewizji.
Na szczęście... znam języki obce...  .

piątek, 15 lutego 2013

Pamiętaj o śniadaniu

Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, kolację oddaj wrogowi.. .
Ta sentencja jest wciąż aktualna. Bez względu na to, czy ktoś jest na diecie, czy nie. 
Każdego ranka moja ukochana Mama wstawała rano i pilnowała, abym nie wyszła z domu bez śniadania. Taty nie trzeba było pilnować - mądry był :-)
Moje śniadania w domu panieńskim składały się z dwóch małych kanapek z bułki paryskiej, cienko posmarowanych masłem, na to - kawałek wędliny lub sera żółtego, kawałek białego sera koniecznie z miodem, herbata z cytryną i z odrobiną cukru. 
Do dzisiaj brak białego sera w domu przyprawia mnie o szybsze bicie serca i o wrażenie, że... mój dom, mój świat się wali... . Dom bez białego sera... to nie dom. :-)
W dzisiejszych, "nowożytnych" czasach możliwości na spożycie pełnowartościowego w potrzebne makro i mikroelementy śniadania jest dużo łatwiejsze. 
Ale dlaczego śniadanie jest takie ważne?
Kiedy budzimy się rano, poziom glukozy we krwi jest niski. Szybka kawa? I do pracy... . Błąd. Kawa nie da nam potrzebnych węglowodanów, które "rozruszają" nasz organizm. 
 A jeśli do węglowodanów dodamy produkty bogate w wapń i białko - wzmocnimy nasze mięśnie i kości.
Rano masz ściśnięty żołądek? Wypij szklankę soku owocowego. Nie zimnego! Od razu poczujesz się lepiej... .
Schrup muesli z owocami polane jogurtem. Albo zjedz kanapkę z chleba pełnoziarnistego z serem żółtym i pomidorem. 
No i jeszcze jajko... na miękko? na twardo? szybka jajecznica albo jajko sadzone? a może... omlet? Jajko zawiera całe mnóstwo łatwo przyswajalnego białka... .
Kawę zostaw na później... . Do śniadania wypij herbatę. Czarną, zieloną, czerwoną, białą... . Albo kakao... .
Tak uzbrojony - możesz rozpoczynać swój dzień... .

http://www.villaangela.pl/wp-content/uploads/breakfast.jpg
 
 
 

czwartek, 14 lutego 2013

Valentine's Day...

Na większości blogach dzisiaj królują Walentynki... .
Nie będę oryginalna i ja dołączę do tego grona...

Wszystkim tym, którzy czytają mojego bloga regularnie,
 tym którzy zaglądają tu czasami 
oraz tym, którzy wpadają do mnie zupełnie przypadkowo
życzę pięknego, romantycznego dnia
przepełnionego miłością, przyjaźnią i wzajemnym zrozumieniem... 

 http://hdwpapers.com/walls/romantic_wallpaper_3-normal.jpg



wtorek, 12 lutego 2013

Grom z jasnego...

Watykan od rana tonął w strugach deszczu... .
Jak w każdy wtorek, i tego dnia, 11 lutego, odbywał się Konsystorz. Nikt nie przewidywał, że... .
Ceremonia kanonizacji męczenników z Otranto była ostatnią na tym zamkniętym zgromadzeniu kardynałów.
Ale Papież Benedykt XVI miał jeszcze coś do powiedzenia....
Zaczął czytać po łacinie z wyciągniętej kartki...
Kardynałowie oniemieli... potem słuchali w ogromnym poruszeniu, zaskoczeniu i zdziwieniu...
Benedykt XVI czytał treść formuły swojej abdykacji...

Rozważywszy po wielekroć rzecz w sumieniu przed Bogiem, zyskałem pewność, że z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową. 
Opuszczam łódź świętego Piotra...

Pontyfikat wygasa 28 lutego o godzinie 20.00.
O tej godzinie Benedykt XVI odjedzie z Watykanu do papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo, na czas remontu przeprowadzanego w zamkniętym zakonie, nieopodal Ogrodów Watykańskich. Po remoncie zamieszka w tymże zakonie.

Kiedy Angelo Sodano ogłaszał tę poruszającą do głębi cały świat wiadomość, kardynał powiedział, że ta wiadomość spadła na wszystkich "jak grom z jasnego nieba"...

Niech moim komentarzem do tej poruszającej mnie do głębi sytuacji będzie zdjęcie Alessandro di Meo, zrobione niedługo po komunikacie kardynała Angelo Sodano...

 http://fakty.interia.pl/raport/abdykacja-papieza/news/watykan-w-strugach-deszczu-blyskawice-nad-bazylika-sw,1892005,8289 



niedziela, 10 lutego 2013

Dostałam jeszcze jedno wyróżnienie :-)

Dostałam kolejne Wyróżnienie. :-))
Tym razem od Tereski. Teresko, bardzo Ci dziękuję. Jestem naprawdę... wzruszona. :-)


Z ogromną radością przekazuję to Wyróżnienie, dziękując za blogową przyjaźń:

 1. Meg z bloga Felietony i "takie tam...'

 2. Tojav z bloga Koło domu

 3. Anna Kaczmar z bloga Z wiatrem i pod wiatr

 4. Docia z bloga Mały Świat Doci

 5. KaSIA z bloga ...opowiem Ci moje życie...

 6. Anka z bloga Dziergadła, biżutki i reszta

 7. Monia Fioletowa z bloga Kolory życia

 8. Ania Arbuzowa z bloga Szezlączka pomysł na... zajęcie każdego dnia!:)

 9. Lucia z bloga Poza granicami Polski i nie tylko

Bardzo Wam dziękuję... :-)



 

Faworki po mojemu

Wprawdzie wczoraj była ostatnia sobota karnawału i ten czas, kiedy bezkarnie można jeść pączki i faworki nieuchronnie kończy się, postanowiłam podzielić się z Wami przepisem na faworki. Przed nami przecież jeszcze wtorkowe ostatki :-)

Kiedy wjeżdżały na talerz, ledwo zostały posypane cukrem pudrem - natychmiast znikały... . Poprosiłam moich domowników, żeby choć chwilę poczekali, zrobię tylko jedno zdjęcie... . Udało się... 

Przepis na faworki dostałam od koleżanki Sylwii. Trochę pomieszałam, pozmieniałam i oto składniki:

1/2 kg mąki pszennej
5 żółtek
1 jajko 
1/2 szklanki kwaśnej śmietany 18%
1 czubata łyżka cukru pudru
1 czubata łyżka masła
2 łyżki dobrej, czystej wódki

olej rzepakowy
cukier puder do posypania

Wszystkie składniki mieszamy, zagniatamy ciasto.
Ciasto zagniatał z wielką estymą mój starszy syn. Zagniatał je "do środka", wtłaczając powietrze w ciasto. Czas - długo... tyle, ile trwają "Fakty" na TVN. ;-)
No a potem, to tradycyjnie: wałkowanie, wycinanie zgrabnych pasków z nacięciem pośrodku, przekładanie i smażenie na złoto.
A potem - na ręcznik papierowy, na talerz, posypać cukrem pudrem.
To długie zagniatanie, zamiast bicie biednego ciasta wałkiem sprawiło, że po pierwsze było cicho :-)) a poza tym, faworki były bardzo, bardzo kruche. 

 
 

Bardzo krótka notatka o moim rozdaniu

Minęły trzy dni od ponownego losowania osoby, do której powędrują cukierasy. Wygrała - Wildflower. Niestety, nie zgłosiła się... . 
Nie będę przeprowadzać trzeciego losowania.
Szalik, książka i przydasie wędrują do pierwszej zwyciężczyni candy.

A Wam wszystkim jeszcze raz bardzo dziękuję za udział w zabawie. ;-)

środa, 6 lutego 2013

Jak w kalejdoskopie - czyli nowe losowanie rozdania rocznicowego :-)

Dzisiaj dostałam maila, że dotychczasowa zwyciężczyni mojego rozdania rocznicowego, Asiulda13, rezygnuje z wygranego szaliczka... .

Dlatego też zaraz zapędziłam młodszego syna, aby przez chwilę był "sierotką".

Wszystkie karteczki z umieszczonymi nań danymi osób biorących udział w grze umieściłam w maszynie losującej, 
"sierotka" zamknął oczy i...


wylosował:



Ogłaszam, że zwyciężczynią mojego powtórnego losowania rozdania rocznicowego jest:
WILDFLOWER

Zwyciężczyni gratuluję i czekam 3 dni na skontaktowanie się ze mną i podanie adresu do wysyłki cukierasów, na adres mailowy: bloghanki@gmail.com

Wszystkim Uczestnikom rozdania jeszcze raz bardzo dziękuję za udział.
I, nie zrażona niepowodzeniami i odrzuceniem mojego szaliczka, szykuję następne, wiosenne rozdanie, na które już Was serdecznie zapraszam :-)

Prawie wiosna...

W moim pobliskim lesie zaczyna panować aura iście przedwiosenna... :-) Wprawdzie ścieżki są zamarznięte i pokryte cieniutką warstwą śniegu, który napadał ostatniej nocy, ale drzewa już zdjęły piękne, białe czapy i wystawiają nieśmiało gałęzie ku pierwszym, cieplejszym promieniom słońca.
Tak mi się nieco poetycko zrobiło... zobaczcie sami...



 

wtorek, 5 lutego 2013

O moim rozdaniu rocznicowym jeszcze raz - ważne

Przede wszystkim dziękuję Wam za pomoc w rozwiązaniu kłopotliwej sytuacji niezgłoszenia się po nagrodę zwyciężczyni.

I tak, dzisiaj mija czwarty dzień od ogłoszenia wyników rozdania rocznicowego.

Na podanie adresu do wysyłki przez zwyciężczynię ASIULDA 13 czekam jeszcze dwa dni, t.j. do 7 lutego br., do końca dnia.

Jeśli nie dostanę stosownej informacji, w piątek, 8 lutego przeprowadzę ponowne losowanie. 

Ufffff. :-)  

A skoro już mam głos :-) to przedstawię Wam mój najnowszy "wyrób" szydełkowy - zakładka do książki, wyrób autorski, wymyślony w zimny, chlipiący (nie ja chlipałam, a deszcz za oknem) zimowy wieczór:



 

poniedziałek, 4 lutego 2013

O candy - proszę o pomoc...

Dzisiaj mija trzeci dzień od ogłoszenia wyników mojego rocznicowego rozdania.
Zwyciężczyni, mimo że napisałam zaraz po ogłoszeniu wyników do Niej maila, do tej pory nie zgłosiła się, nie podała mi adresu do wysyłki cukierasów.
I co ja mam teraz zrobić?
Wiem, że zwyczajowo przeprowadza się ponowne losowanie.
Ale... po jakim czasie od ogłoszenia wyników?
Bardzo proszę Osoby, które mają w tej mierze doświadczenie, o pomoc. :-)
 

piątek, 1 lutego 2013

Wyniki rozdania rocznicowego :-))

Muszę się Wam przyznać do czegoś... bałam się, że nikt nie zgłosi się do zabawy... . Pierwszego dnia, kiedy ogłosiłam moje pierwsze w życiu rozdanie, nikt nie napisał komentarza, nikt nie wyraził chęci na wzięcie udziału w losowaniu... . Byłam... zdruzgotana... .
Do rozdania rocznicowego zgłosiło się 38 osób. :-)

 Wszystkie karteczki z imionami bądź nickami uczestników zostały umieszczone w maszynie losującej...


 Maszyna poszła w ruch... "sierotką" był mój starszy syn, oczy zamknął - uwierzcie mi na słowo...



 i wylosował:



W dzisiejszym losowaniu szalik w kolorach pszczółkowych, psi kryminał oraz nieco słodyczy i trochę przydasi kosmetycznych trzymuje:

ASIULDA 13

Zwyciężczyni gratuluję i proszę o podanie adresu do wysyłki na mój adres mailowy: bloghanki@gmail.com

A wszystkim Uczestnikom mojego rozdania rocznicowego bardzo, bardzo dziękuję za udział i... bądźcie czujni :-) bo... mnie bardzo się ta zabawa spodobała i już obmyślam następne candy... :-)