czwartek, 21 marca 2013

Dodatek do ostatniego wpisu...

U mnie jak zwykle - jak w kalejdoskopie... .
Próbowałam założyć bloga w innych "blogosferach"... ale... .
Przyzwyczajenie jest drugą naturą...
Dlatego zapraszam Was na mój drugi, całkiem nowy blog na bloggerze:

www..bazgrolandia-hanki.blogspot.com :-)


środa, 20 marca 2013

Ostatni wpis

To ostatni wpis w tym blogu. Zamykam go. Nie usuwam, ale... zamykam.
Przychodzi taki czas, kiedy... blog się... wypala. Czas na zmiany.
Nowy blog, mam nadzieję, będzie dojrzalszy i... może bardziej interesujący.
Wszystkich moich blogowych Przyjaciół, Znajomych, Czytelników
zapraszam do mojego nowego bloga:

www.bazgrolandia-hanki.blogspot.com


wtorek, 19 marca 2013

Franciszek czyli skromność

Oglądałam dzisiaj za pośrednictwem TV mszę inauguracyjną pontyfikat Papieża Franciszka. Rzuciła mi się w oczy Jego skromność... . Przed mszą witał się z wiernymi, zatrzymując się wśród tłumu, który przyszedł modlić się za szczęśliwy pontyfikat. Po krótkiej modlitwie przy grobie Świętego Piotra, w asyscie, co bardzo istotne, przedstawicieli kościołów wschodnich i purpuratów, wyszedł na Plac Świętego Piotra. 
Zobaczyłam starszego, postawnego, energicznego człowieka. Szedł długim krokiem trzymając w ręku pastorał. Na głowie - piuska. Skromna szata... . I... czarne buty... . Nie czerwone, papieskie... . 
Franciszek od samego początku wzbudzał nie małe emocje. Pozytywne emocje. 
Kiedy po wyborze na papieża poszedł do Pokoju Łez, aby ubrać szaty papieskie, ksiądz Marini podał Mu mucet - czerwoną pelerynę papieską, Franciszek miał powiedzieć:
- Niech ksiądz sam to włoży, karnawał się skończył... .
Wyszedł do wiernych w prostej, białej sutannie, piusce, na piersi miał zawieszony prosty, metalowy, nie złoty ani nawet nie złocony krzyż.
Przed dzisiejszą mszą otrzymał insygnia władzy: paliusz i pierścień Rybaka.
Jego poprzednicy nosili pierścienie wykonane ze złota. Franciszek odmówił noszenia złotego pierścienia. Zażyczył sobie, aby jego pierścień wykonany był ze srebra, a tylko pozłacany... . I tu nasuwa mi się pewne skojarzenie... srebro po łacinie to - argentum... . To srebrem Indianie obdarowali hiszpańskich rozbitków Juana Diaza de Sollis u brzegów nowego lądu... i od tego argentum zyskała nazwę Argentyna... . Czyżby zbieg okoliczności czy... tylko przypadek...?
 

środa, 13 marca 2013

Fryzjer, salon... czyli dywagacje na temat

Szybko się przyzwyczajam. Do fryzjerki czy fryzjera - też. Nie lubię zmian. Bo... boję się... . Tak. Boję się o moje włosy... . Mam włosy kręcone, czyli te najdelikatniejsze z delikatnych. Wiem, że są włosami "specjalnej troski", wymagają troskliwej pielęgnacji... . Ale, ja nie o tym chciałam dzisiaj pisać... zresztą, o pielęgnacji różnych gatunków włosów już było :-)
Jeśli zmieniam fryzjera, to znaczy, że mam powód. Tak było i tym razem. Po niespełna dwóch latach rozpoczęłam poszukiwania... .
I tu nasunął mi się pomysł, aby spisać kryteria poszukiwania. Jaki powinien być fryzjer? Jaki powinien być zakład, w którym ów fryzjer pracuje?
Zaglądam do internetu. Jest całe mnóstwo studiów fryzur, salonów, gabinetów... . Zakładów fryzjerskich, takich zwyczajnych, bez wymyślnych nazw, tylko firmowanych imieniem i nazwiskiem mistrza fryzjerstwa - mało.
Wybieram właśnie ten zwykły zakład fryzjerski firmowany nazwiskiem. Jest nawet strona internetowa... :-) To jeszcze lepiej. Bo jeśli takowa istnieje, to znaczy... że Właściciel idzie "z duchem czasu" i zapewne nie znajdę w salonie starych foteli i przedpotopowych "hełmów" do suszenia głów przybranych w ohydne, plastikowe lokówki... .
Na stronie internetowej są oczywiście najpotrzebniejsze wiadomości: historia salonu, referencje Właściciela, oferta i galeria. Czytam, oglądam... .
Sprawdzam na jakich kosmetykach zakład pracuje. To ważne. Są niestety salony fryzjerskie, które pracują na farbach uczulających, albo... niszczących włosy. Bo taniej, bo wygodniej, bo... . Powodów może być zapewne więcej.
Czystość... . To już muszę sprawdzić sama. Ryzyko? No pewnie... .
Ale tę czystość widać na pierwszy rzut oka... .
Umawiam się na ten pierwszy raz... .
Przychodzę... dziesięć minut przed czasem. "Moja" fryzjerka jeszcze jest zajęta poprzednią klientką. Kończy ją czesać... . Wszystkie przybory, które były używane typu grzebienie, grzebyki... wędrują na zaplecze... mam nadzieję, że będą odkażone.
Pani wstaje z fotela, przechodzi do kasy, w tym czasie stanowisko, gdzie klientka siedziała zostaje błyskawicznie sprzątnięte.
Za chwilę jestem proszona o zajęcie fotela. Z uśmiechem, patrząc mi prosto w oczy via lustro, pani fryzjerka wypytuje mnie o... cel przybycia. A potem długo ogląda moje włosy... .
A ja oglądam fryzjerkę. Patrzę na jej dłonie. Krótkie, wypielęgnowane paznokcie, pomalowane niezbyt jaskrawym lakierem. Te krótkie paznokcie utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie zostanę podrapana po głowie podczas mycia... .
Patrzę na głowę fryzjerki... świetna farba, świetna, dynamiczna fryzura... .
Pani fryzjerka nie jest ubrana jak lalka Barbie. Ma na sobie zgrabne jeansy, wygodną bluzkę, nie krępującą ruchów.
Jest bardzo, bardzo energiczna. Już sama wie, jaką mi położy farbę. Na moje sugestie - dynamicznie oponuje argumentując... całkiem słusznie... .
Nie chowa się gdzieś, na zapleczu, a na moich oczach przygotowuje mieszankę farb. I ja to doceniam... . Widzę jej pewne ruchy w dobieraniu proporcji, mieszaniu... .
A potem to już podgrzewanie... . I tu znowu niespodzianka - całkiem nowoczesna aparatura, która nie sprawia, że jest mi gorąco i słabo.
Co kilka minut pani fryzjerka podchodzi do mnie, sprawdza, troszczy się... . Dostaję pyszną kawę... . Błogo.
Czas na mycie. Pani fryzjerka sama zajmuje się tym, aby porządnie spłukać farbę, umyć dokładnie włosy, wetrzeć odżywkę... .
Podcinamy. Wyrównujemy. Nadajemy linię. Perfekcyjne cięcie sprawi, że nie będę miała kłopotów z codziennym ułożeniem fryzury.
Suszenie. I tu znowu niespodzianka. Zamiast suszarki tradycyjnej z dyfuzorem czy nie, pani fryzjerka zaprasza mnie pod tę samą maszynę, pod którą już siedziałam... . Włącza delikatny nawiew powietrza i palcami, ugniatając moje włosy... wyczarowuje fryzurę... .
Jestem zachwycona. Całości mojego szczęścia dopełnia to, że podczas dwugodzinnej wizyty moje nerwy uciekły gdzie pieprz rośnie, jestem zrelaksowana, wypoczęta i... mogę biec dalej stawiając czoła przeciwnościom losu.


piątek, 8 marca 2013

Dla Pań od Pani...

Wszystkim czytającym mnie Paniom życzę, aby Dzień Kobiet trwał cały rok.
Życzę Wam miłości, zrozumienia, szacunku i przyjaźni.
I żeby nigdy nikt Was nie zranił ani słowem ani czynem. 
A każdy dzień, który przeżyjecie, żebyście wspominały go z sentymentem. 




sobota, 2 marca 2013

Wyróżnienie...

Dostałam kolejne wyróżnienie. Ach, jak one mnie uskrzydlają... :-))
Tym razem nagrodziła mnie Tereska .
Bardzo, bardzo Ci dziękuję, Kochana. :-)
A wyróżnienie wygląda tak:






Nadeszła pora na moje nominacje do wyróżnienia.
I tak wyróżnienia ode mnie otrzymują:

Tereska z bloga Robótki babci Tereski (Teresko, jeszcze raz dziękuję i... gratuluję... cóż mam na to poradzić, że tak bardzo lubię Twój blog... :-))

Meg z bloga Felietony i takie tam... 

Anna z bloga Z wiatrem i pod wiatr 

Anka z bloga Dziergadła, biżutki i reszta 

Małgosia i Sylwia z bloga Magia Mozaiki 

Małgorzata z bloga Blog Małgorzaty Kalicińskiej

JuWika z bloga Między kroplami deszczu 

Justka z bloga Mieszalnia smaków.