wtorek, 28 lutego 2012

Książka przeczytana (cz.IX)

Wcale nie postanawiałam noworocznie, że będę czytać więcej książek w tym roku. Tak po prostu, samo się stało :-)
Eleanor Alice Burford Hibbert, angielska powieściopisarka, żyła w latach 1906 - 1993. 
Napisała ponad dwieście powieści. A pisała pod różnymi pseudonimami: Victoria Holt, Joan Plaidy, Elbur Ford, Kathleen Kellow, Anne Percival, Ellalice Tate.
Jako  Philippa Car wydała cykl powieści historycznych Córki Anglii.
Pierwszą częścią tego cyklu jest Cud u świętego Brunona
Kiedy przeczytałam tę książkę, a wcześniej czytałam kilka napisanych pod pseudonimem Victorii Holt, przekonałam się, że jako Philippa Car, autorka nieco traci na formie i treści pisarskiej. 
Powieść osadzona jest w Anglii w wieku XVII, za czasów panowania Henryka VIII. W bożonarodzeniowej szopce w opactwie świętego Brunona zostaje znaleziony żywy noworodek. Braciszkowie uznają to za cud. Chłopiec wychowuje się w klasztorze, za towarzystwo mając dwie, mieszkające po sąsiedzku panny, Damask i Kate. Owa Damask jest narratorką powieści... . 
Treść powieści, jak to u tej pisarki bywa, jest ciekawa, akcja toczy szybko, nie ma dłużyzn ani "przestojów". Jednak po przeczytaniu tej książki czułam jakiś niedosyt, porównując tę lekturę z innymi tej autorki, ale pisanymi pod pseudonimem Victorii Holt.
Po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że winne są tu... dialogi. Nie wydaje mi się, aby to była wina tłumaczenia z angielskiego na polski. Dialogi w tej powieści są... sztuczne. Jakby osoby rozmawiały porozumiewając się... komunikatorem pisanym. To nie jest żywe słowo mówione, a... po prostu sms. 
Przeczytane. Na pewno nie zatęsknię do innych pozycji napisanych pod pseudonimem Philippy Carr. Natomiast teraz czytam Wyjawiony sekret, napisany pod pseudonimem Victorii Holt. Pod tym pseudonimem autorka napisała 33 romanse. Jest co czytać... . 
A o moich wrażeniach nie omieszkam poinformować. :-)

piątek, 24 lutego 2012

Wygrałam

To wcale nie jest tak, że gdzie nie wezmę udziału, tam od razu - strzał w dziesiątkę. Ale tym razem, w bardzo krótkim czasie wygrałam dwa razy. 
Mowa o rozdawajkach czyli "candy".
Najpierw wygrałam u Rene
Wygrałam cudny zawijak - otulacz. I do tego miniaturki do pielęgnacji włosów, ust i stóp. I małe słodkie co nie co.
Do prezentów dołączona była przepiękna kartka. 

A za kilka dni był finał kolejnej rozdawajki, w której brałam udział i... znowu wygrałam.
Tym razem u Martyny
Dostałam przepiękną, sutaszową zawieszkę. Do tego mnóstwo koralikowych przydasi i oczywiście słodkości.


Rene, Martyno, bardzo, bardzo Wam dziękuję. :-)

środa, 22 lutego 2012

Bal w Operze

No i mamy Popielec... . Ale, może warto jednak wspomnieć wydarzenie, które ma miejsce co roku, w ostatnią sobotę karnawału. Tak i w tym roku, 16 lutego, odbył się tradycyjnie już Bal w Operze w Wiedniu w Operze Wiedeńskiej (Staatsoper). 
To wydarzenie co roku przyciąga elity. Są obecne głowy państw, gwiazdy estrady i wszyscy bardziej i mniej znani celebryci.Szczęściarzami są ci, którym udaje się dostać bilet na bal. Bo przecież ważnym jest, aby się pokazać... . A jak? Jak kto lubi... .


niedziela, 19 lutego 2012

Są ludzie...

Kiedy byłam bardzo małą dziewczynką, a dinozaury przechadzały się po ulicach mojego ukochanego miasta, ludzie byli zupełnie, ale to zupełnie inni. I wcale nie było to spostrzeżenie moje, niewinnej, kilkuletniej istoty z naiwnością patrzącą na świat. To są wnioski wysnute teraz ze wspomnień rodzinnego domu. O ludziach, rodzinie, znajomych, rodzice rozmawiali dużo. Wszyscy byli... normalni. Z różnych środowisk, z różnym wykształceniem, każdy z balastem przeżyć większych lub mniejszych. Ale z każdym można było rozmawiać... o wszystkim. 
Tylko raz, moi ukochani rodzice zostali zaproszeni do "znajomych" na kolację z jakiejś okazji. Było kilka osób. Może kilkanaście. Ledwo wszyscy zgromadzili się przy stole, natychmiast po wychyleniu pierwszego toastowego kieliszka rozpoczęły się licytacje: a ja jeżdżę takim to a takim samochodem, a w ubiegłym roku spędziliśmy wakacje... tu padała egzotyczna nazwa. Rodzice wytrzymali pół godziny, po czym przeprosili gospodarzy wykręcając się tym, że zostawili mnie samą w domu, a ja niedomagam... . Po powrocie do domu, kurtuazyjnie mama zadzwoniła do nich, podziękowała za uroczy wieczór acz krótki i... wykreśliła "państwa" z kalendarza i... z pamięci.
W dzisiejszych czasach jakże często można spotkać takich "państwa", jak byli znajomi moich ukochanych rodziców.  Do tego zazdrość, zawiść, nienawiść do tych, którym jest lepiej, jest... na porządku dziennym. 
Poznając nowe osoby, zastanawiamy się nierzadko, czemu będzie miała służyć ta znajomość. Czy nowo poznany nie będzie chciał nas wykorzystać? Bo przecież tyle oszustwa, matactwa jest wokół nas. 
I jak wielką jest radość, kiedy wśród tej okropnej zgnilizny znajdujemy prawdziwego człowieka, prawdziwą... perłę. Kogoś, kto jest... normalny. A do tego ma serce... . Wtedy czujemy się niemalże odkrywcami. 



czwartek, 16 lutego 2012

Seriale owe...

Po dzisiejszym wpisie obawiam się, że grono moich stałych Czytelników zmaleje... .
Ale trudno, parafrazując: "raz kurze śmierć"... .



Do zabawy zostałam zaproszona przez Kamilę

Są takie dwa seriale, które darzę niemal tę samą miłością...
Oba są naszej, rodzimej produkcji.

Pierwszym z nich jest "Klan".


Co dalej z ''Klanem''?

Od 1997 roku oglądam niezmiennie... . Staram się nie opuścić ani jednego odcinka, nie uronić ani jednego słowa... . Tak. Jestem niewątpliwą fanką tego serialu.
O serialu nie będę dużo pisać bo i tak wszyscy wszystko wiedzą. :-) 
To serial o wielopokoleniowej rodzinie Lubiczów. Ich codziennie życie, radości, smutki, wzloty i upadki. Dodatkowym, moim zdaniem, atutem tego serialu jest to, że jest on osadzony w czasie realnym. Tylko czasami pogoda nie zawsze się zgadza... . Ale, to szczegół... .

I drugi serial: "Na dobre i na złe"
$title

Raz w tygodniu, najczęściej w niedzielne popołudnie - na godzinę znikam i... nie ma mnie. 
Serial emitowany jest od 1999 roku. 
W skrócie: to film o szpitalu-marzeniu każdego pacjenta. I chociaż nie zawsze diagnozy są trafne, a operacje udane, to jednak atmosfera i sposób, w jaki cały personel zwraca się do pacjentów, jest godny pozazdroszczenia. 
A do tego, niewątpliwym atutem jest to, że każdy odcinek przedstawia "ciekawy przypadek". I jeszcze zwykłe, życiowe problemy personelu sprawiają, że... uwielbiam ten serial.

Do zabawy... nie typuję nikogo. Bo obawiam się, że nikt z obserwujących mojego bloga, nie ogląda seriali... .  

wtorek, 14 lutego 2012

Love is...


Walentynkowo życzę Wam... miłości, miłości i jeszcze raz miłości.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXYZAaQ-7X3mEwd7taGEag51TsBLembmPWj8k32lm-XskoZS3uoVgaYBuY7Z0lU2zQkmFoo-uDNKRf3eB7A7vyDB3A7EVbqSNb1Dpz5gs8o7qXSslca0nRWT_xWM3SQriM0bi3Uf46Q4Q/s320/love+is.jpg


piątek, 10 lutego 2012

Powiedział raz Bartek...

Dzisiaj będzie mało poważnie... .
Zacznę jak zwykle: w zamierzchłych czasach, kiedy dinozaury chodziły po świecie i ja wśród nich... czasami w domu słyszałam wierszyk:


Powiedział raz Bartek, że dziś tłusty czwartek,
A Bartkowa uwierzyła, tłustych pączków nasmażyła.


Ilekroć go słyszałam, zawsze myślałam: ale jakaś głupia ta Bartkowa. Przecież zawsze wiadomo, kiedy jest tłusty czwartek.
I nigdy nie przypuszczałam, że mnie się może coś takiego zdarzyć.


Wczoraj od rana pamiętałam... . Coś mi się w głowie ubzdurało... . Starszy syn poszedł do tego sklepu, w którym to jeden z prezesów nie dokonuje zakupów. Jeszcze przed wyjściem mu przypominałam: tylko nie zapomnij... .


Wrócił. 
- Kupiłeś? - pytam.
- Tak. Kupiłem. Ale... wiesz co mamo, jakoś nikt się na te pączki nie rzucał... .


Zdziwiło mnie to. Jakoś cicho dzisiaj. W internecie nikt nie wspomina, serwisy informacyjne w telewizji też milczą, że dzisiaj tłusty czwartek... .


Zjedliśmy. Chyba jednak mi poszło w biodra... . Pyszne były. :-) 

środa, 8 lutego 2012

Skończyłam, więc się chwalę

Wspominałam o kominie - zawijaku. Skończyłam. Dzisiaj poszedł w świat, mam nadzieję, że przyniesie Monice wiele radości. Bo ciepła, to chyba nie za bardzo, ponieważ w trzech czwartych zrobiony jest z kordonka bawełnianego. 
Pomieszałam wełnę z kordonkiem. Wymiary: obwód około 160cm, wysokość około 23cm. 
I wyszło - jak poniżej. Oceńcie proszę sami:




środa, 1 lutego 2012

"Czasem, to wielki pech być nieboszczykiem..."

Wisława Szymborska, bo w tytule to cytat z Jej twórczości, odeszła. 
We śnie... . Cicho, spokojnie, tak, jak żyła... . 
Nasza Noblistka. 
Wielka Dama.


Każdy przecież początek
to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie.



Pozwólcie, że przypomnę jeden z wierszy... mój ulubiony Jej wiersz...


"Nic dwa razy"

Nic dwa razy sie nie zdarza
I nie zdarzy. Z tej przyczyny
Zrodziliśmy sie bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
Najtępszymi w szkole świata,
Nie będziemy repetować
Żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień sie nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch tych samych pocałunków,
Dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
Ktoś wymówił przy mnie głośno,
Tak mi było, jakby róża
Przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
Odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty sie, zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, wpółobjęci,
Spróbujemy szukać zgody,
Choć różnimy sie od siebie,
Jak dwie krople czystej wody.



Pani Wisławo, Pani Wisławo... .

Pieść ust korale zimą

Dawno nie było wpisu o pielęgnacji urody. Już nadrabiam tę zaległość... . 
Nadeszła długo oczekiwana zima ze śniegiem, słońcem i siarczystym mrozem. Chodzimy ubrani na cebulkę, zakładamy ciepłe majtasy, grube skarpety. Wychodząc z domu nie zapominamy oczywiście ciepłych rękawiczkach oraz  o czapach, spod których wystaje nam tylko nos.
I wszystkie części ciała mamy zakryte oprócz twarzy. 
Buźka przed wyjściem na mróz powinna być obowiązkowo posmarowana tłustym kremem. Jest całe mnóstwo kremów specjalnie przeznaczonych do pielęgnacji twarzy zimą.
A co z ustami? Czy szminka lub błyszczyk wystarczy?
Na podorędziu zawsze powinna być pielęgnacyjna pomadka ochronna lub błyszczyk. Takie pomadki powinny zawierać witaminy A,B,E,F oraz substancje natłuszczające. Dobrze, jeśli będą miały w swoim składzie wyciąg z ogórecznika.
Jeśli bez szminki lub błyszczyka czujesz się "naga", przed ich położeniem posmaruj usta wazeliną. 
O całowaniu się na mrozie powinniśmy zapomnieć... . Wilgotne usta szybko pękają na mrozie. A to dolegliwości i bolesna i... nieestetyczna. 
A co zrobić, jak już mamy spierzchnięte i popękane usta?
Po pierwsze: peeling. Usta smarujemy balsamem, posypujemy kryształkami cukru i opuszkami palców masujemy kolistymi ruchami około dwóch minut. Po zabiegu wklepujemy krem natłuszczający. 
Po drugie: maseczka. Już kiedyś o tym pisałam - dla przypomnienia - łyżeczkę miodu rozsmarowujemy na ustach, zostawiamy na pięć minut... zlizujemy. 
I pamiętajmy, że nasze usta mają bardzo cienką skórę, pozbawioną warstwy hydrolipidowej. Dlatego tak bardzo są narażone na wiatr, słońce, mróz. Należy im się specjalna pielęgnacja.