sobota, 20 września 2014

Miało być zupełnie inaczej... czyli wpis ku przestrodze...

Warkocz ścięty. Nie, nie żałuję... . W końcu włosy odrosną.
Ten wpis potraktujcie moi Drodzy Czytelnicy... jak przestrogę... . Nie zawsze to, co najdroższe, jest... najlepsze... .

Nie wiem, co spowodowało nadmierne wypadanie włosów. Fakt jest faktem, że z pięknego końskiego ogona został... mysi chwościk. 

Zawsze twierdziłam, że im dłuższe włosy, tym bardziej wypielęgnowane powinny być. A tu... długie, puszące się, przesuszone, cienkie, ledwo co kręcące się pióra. Decyzja. Ścinam.

Zadzwoniłam do salonu A., w którym już kilka razy byłam. U pani, nazwijmy ją - Elą. Pani Eli nie ma, najbliższy wolny termin taki, aby i pani Eli i mnie pasował - za dziesięć dni.

Nie, nie będę czekać z obcięciem tyle dni. Jeszcze się rozmyślę... .

Moje młodsze dziecko pracuje w galerii. Nie galerii sztuki, a... w takim dużym budynku, w którym są sklepy i usługi wszelakie. Jest tam też i salon fryzjerski. Dziecko mnie namówiło... .

Zadzwoniłam. Po chwili byłam umówiona na dzień następny ze specjalistką i najlepszą fryzjerką w salonie panią - nazwijmy ją - Julitą. 

Nie byłabym sobą, gdybym nie zajrzała do starego, dobrego wujka G., aby sprawdzić co sądzi o salonie i o pani Julicie.
Salon w galerii to jeden z kilku, które są w okolicy. Ą i ę, wspaniały salon, cudowni fryzjerzy i... ceny też cudowne... . Nic to. Zaryzykuję. Opinie o pani Julicie też są przyzwoite - nie jest ich dużo, ale dwie, trzy... . Powinno wystarczyć... .

W nocy nie mogłam spać. Nerwy. Przed fryzjerem? Śmieszne? No, może śmieszne... . To chyba jednak był... ten szósty zmysł... .

Nie bacząc na przestrogi mojego Anioła Stróża, który prawdopodobnie dawał mi znaki przez całą noc - pojechałam do galerii. Znalazłam salon fryzjerski, który w nazwie ma imiona wcale nie polskiego pochodzenia. Za przeszklonymi drzwiami zobaczyłam... tłum ludzi, którzy nerwowo przechadzali się... . Na niezbyt dużym "terytorium" - osiem stanowisk... . No, fajnie... . Ale... w miarę czysto jest... a to już jest jakiś plus. Weszłam.

Podeszłam do recepcji. Tam, za wysokim kontuarem - trzy panie i jeden pan. Do kogo się zwrócić? Czekam. Zauważyli mnie w końcu, przerwali rozmowę i z przyklejonym uśmiechem standardowo zapytali w czym mogą mi pomóc. Mówię, że jestem umówiona na godzinę... z panią Julitą. I w tym momencie, jak z pod ziemi wyrosła przede mną sama pani Julita. Przywitanie było bardzo miłe, usiadłam na wskazanym fotelu.

Oszczędzę Wam naszego dialogu i ustaleń. Finalnie miało być: ścięcie około 25 cm włosów, na długość do ramion (moje włosy są kręcone, im są krótsze tym bardziej się kręcą - przy długości do ramion po wysuszeniu będą... do końca ucha czyli tak mniej więcej długości do żuchwy), lekkie wycieniowane, aby uniknąć efektu "sfinksa". 
A potem - farba - w kolorze... zobaczymy.

Pani Julita umyła mi włosy i zaczęła je ścinać. Tłum cały czas wzrastał, hałas, szum, nerwowa atmosfera zaczęła i mnie się udzielać. 
Nagle pani Julita stwierdziła, że dokończy ścinanie włosów nożem chińskim. Że ona ma uprawnienia, bo była na szkoleniu, że klientki przychodząc do tego salonu chcą tylko u niej mieć obcięte włosy ze względu właśnie na ten nóż... a tylko ona w całym salonie (a fryzjerów tam jest... od metra....) ma uprawnienia do tego chińskiego... .
No, jeśli ona tak mówi... chyba mogę mieć zaufanie... .
Nóż wyglądał trochę jak brzytwa (tu po moich plecach przeleciały niemiłe dreszcze...), tylko ostrze ma na stałe scalone z rękojeścią. Zaczęła ciachać... . Od połowy długości włosów do końca... .

Potem suszenie, raz, raz, szybciutko... a potem farba... . Mycie standardowe. Po czym pani Julita suszyła mi włosy suszarką z dyfuzorem. Myślałam, że mi głowę urwie, tak mocno i... powiedzmy mało delikatnie... tym dyfuzorem operowała. Całą masę jakiś mazideł mi ponakładała na włosy i... już. 

W międzyczasie jeszcze zrobiła mi hennę na brwi. Brewki wyregulowała. 

Wierzcie mi albo i nie, nieco zdenerwowana i... jakaś taka "podminowana" wyszłam, ale... w gruncie rzeczy... dosyć zadowolona.

Koszmar zaczął się wieczorem. 

Mam w zwyczaju rozczesywanie włosów przed spaniem. Ot, takie... spaczenie. Lubię po całym dniu wyczesać kurz, a poza tym... to dla zdrowia i lepszej kondycji cienkich, kręconych włosów.
I tego wieczoru również chciałam potraktować moje włosy kilkoma ruchami szczotki. Zaczęłam od grzebienia. Takiego... z szeroko rozstawionymi zębami. A gdzie tam... grzebień w ogóle nie chciał wejść w... tę breję zbitą, tłustą, twardą... .

Bez zastanowienia poszłam do łazienki, głowę pod kran... szampon... odżywka... . Rozczesałam włosy, zostawiłam, aby wyschły same.

I tu zaczyna się mój koszmar... . Włosy zamiast układać się wysychając w piękne loki - sterczą. Dosłownie. I im bardziej były suche, tym bardziej sterczały... .

Kolejna noc nieprzespana. Tym razem - przepłakana. Rano podjęłam decyzję: nie pójdę do tego salonu już nigdy więcej. Za dużo stresu... . I tak pieniędzy (250,- PLN) mi nie zwrócą... . Do pani Julity straciłam zaufanie jeszcze... zanim je zyskałam... . 

Zadzwoniłam do "mojego starego" salonu. Wiem, wiem że pani Eli nie ma. Przypomniała mi się inna fryzjerka, którą kilka razy widziałam "w akcji"... . A czy jest pani... nazwijmy ją... Dorota? Jest. Dzisiaj przyjmuje. Cudownie... .

Dwie godziny później siedziałam na fotelu w salonie A., pani Dorota z troską pochylała się nade mną delikatnie ujmując moje sterczące pióra i z wielkim przerażeniem kiwała głową. Zapytała tylko:
- Kto pani to zrobił...?
Nożem chińskim traktować można włosy grube. Tylko.
Teraz... nic z tym już nie można zrobić... . Tylko... ściąć. 
Ściąć włosy... o połowę długości, jaka została... po ścięciu 25 cm mojego mysiego chwościka.

Ścięła. Kiedy bardzo delikatnie suszyła moje włosy suszarką z dyfuzorem, z pod jej palców ukazywały się coraz piękniejsze loki, które w zachwycie i jakby... ze zdziwieniem... kręciły się na wszystkie możliwe strony... . 

Jeśli dobrnęliście do końca tego długiego wpisu - bardzo dziękuję. Teraz chciałabym przestrzec przed oddawaniem się pod nożyczki/noże chińskie/brzytwy oraz innego rodzaju golarki fryzjerom, których się nie zna. I wcale to, że za "usługę" zapłacimy co najmniej dwukrotnie więcej, niż w innym salonie, nie jest gwarancją na dobrze wykonaną "robotę".

Brwi po dwóch dniach - znowu były wyblakłe, po hennie, która miała być genialna i trzymać się co najmniej miesiąc - nie było śladu... .

Za "poprawkę", a właściwie za ponowne ścięcie włosów i doprowadzenie ich do ładu, u pani Doroty zapłaciłam... 35,-. 
Gdybym przyszła od razu - za usługę farby, cięcia oraz czesania zapłaciłabym około... 130,-. 

Tu muszę jeszcze dodać, że... po powrocie od pani Doroty zadzwoniłam do tego okropnego salonu do pani Julity. Żeby ją jednak pouczyć, aby nie traktowała nożem chińskim cienkich, kręconych włosów.
Pani Julita bardzo żałowała, że nie przyjechałam do niej, bo w ramach gwarancji poprawiłaby mi fryzurę... . Nie, dziękuję... powiedziałam, że straciłam do niej zaufanie, a w salonie nie czułam się komfortowo ze względu na... jazgot i tłok, jak tam panował.
I tu pani Julita zaproponowała mi, abym w dogodnym dla mnie terminie przyjechała do salonu i... na jej koszt otrzymam usługę nawilżania włosów (cena w salonie 90,-). I abym to potraktowała jako... rekompensatę za nieudaną usługę.

Podziękowałam grzecznie. Na pewno... nie skorzystam. Nie w tym salonie.

Ja. "Durnababa" - jedno słowo. :-)

   

3 komentarze:

  1. Oj Haniu to przeżyłaś... Ja jednak mam szczęście. Tu mam w Polsce od lat panią Ewe i jej fajne dziewczny a w Italii też jakos mi sie udawało. Chinskim nożem strzygła mnie w Offidzie moja fryzjerka. Chociaż ona to nazywała jakos inaczej. :) Włosy odrosną i się wzmocnią. a fryzurke masz na pewno śliczną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz więcej takich "fachowców". Wybujałe ego, marne umiejętności. Farbuję i czasem podcinam sama. Raz na pól roku moje włosy doprowadza do ładu córka sąsiada -fryzjerka. Nożyczkami i degażówkami. Zadnych wynalazków. Włosy odrosną ale nie dziwię się, że jesteś rozżalona

    OdpowiedzUsuń
  3. Włosy na szczęście mają funkcję odrastania (choć lalkom nie odrastają, przekonałam się o tym boleśnie). Nigdy nie udało mi się trafić na fryzjerkę, której wyczyny na mojej głowie wprawiłyby mnie w zachwyt, więc salon fryzjerski przeniosłam do własnej łazienki i zawsze obcinam czy farbuję sama. Nawet jeśli coś mi nie wyjdzie, to przecież odrosną ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)