piątek, 20 lutego 2015

Gulasz gulaszowi nierówny czyli... niech żyje internet :-)

Mój małżonek postanowił gulasz zrobić. Świetnie. Bardzo proszę. Nie mam nic przeciwko.

Krzątał się po kuchni, czułam dolatujące zapachy smażonego mięsa, cebuli. 

- Doprawisz? - spytał.

- No jasne - odparłam - już idę.

Potruchtałam doń. Wyciągnęłam pudło z przyprawami. Ziele angielskie, liść laurowy...

- Majeranku nie ma? 

- Nie ma. A po co ci majeranek? - spytał.

- No, do gulaszu. Co się głupio pytasz.

- Do gulaszu majeranek? Zwariowałaś? Paprykę już dałem. Ty miałaś tylko doprawić ewentualnie solą. 

A po chwili:

- A co ty mi tu jakieś ziele angielskie wyciągasz? Do gulaszu?

Trochę się zdenerwowałam. Wrzuciłam jednak trzy liście laurowe, kilka kulek ziela. Odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam do mojego komputera. Zaraz sprawdzę, jak się robi gulasz czyli pörkölt.

Niezawodny wujek G. oczywiście przedstawił mi całą listę wspaniałych przepisów na ową potrawę. I rzeczywiście. Nie ma tam moich ziół... A przecież moja mama...

- No i co? - usłyszałam z kuchni. - Sprawdziłaś? Miałem rację?

- No niestety, miałeś.

- Ja wiem, jak się robi prawdziwy gulasz. A ty robiłaś do tej pory tak, jak cię twoja matka nauczyła. Też był dobry... Pamiętam ten smak, zapach... Ale to nie był gulasz po węgiersku.

- Tak, mama dodawała dużo majeranku. 

Po godzinie:

- Spróbujesz? Może trzeba jeszcze coś dodać... - mąż przyniósł mi na małym talerzyku dwa kawałki gulaszu.

Spróbowałam. 

- Idealny. Wręcz mistrzowski. - pochwaliłam i przesłałam ślubnemu piękny uśmiech.

- To ja ci się do czegoś przyznam - zaczął.

Spojrzałam na niego z ciekawością.

- Jak wyszłaś z kuchni to wyłowiłem liście laurowe i ziele. I wywaliłem do śmieci.

Szczęście, że mamy internet, bo awantura wisiała na włosku :-)


Przepis mojego męża na gulasz:

mięso wołowe ok. 2 kg,
cebula ok. 1 kg,
czosnek 1 główka,
papryka (różnokolorowa) 3 - 4 szt.
papryczka chilli 1 szt.
pomidory sparzone, obrane ze skórki 3 - 4 szt.
olej/oliwa do smażenia
wino czerwone wytrawne
sól
pieprz kolorowy

Na oleju przesmaż pokrojone w kostkę mięso. I do gara. Na tej samej patelni zeszklij cebulę. I do gara. Potem paprykę pokrojoną w paski i papryczkę chilli drobno pokrojoną. Dodaj pokrojone pomidory. I do gara.
 Wrzuć przeciśnięty przez praskę czosnek.
Dopraw solą, dodaj kilka ziaren pieprzu kolorowego.  
Wszystko podlej winem i duś do miękkości (około godziny).
Podawaj z makaronem-wstążkami.


Mój przepis:

mięso j.w.
cebula w ilości tej samej co mięso
czosnek ok. jednej główki
papryka mielona słodka
papryka mielona ostra
majeranek
ziele angielskie
liście laurowe
sól
pieprz
olej do smażenia

U mnie podobnie postępuje się jak w powyższym przepisie: najpierw mięso na patelni przesmażam ze wszystkich stron, oczywiście nie całe na raz, bo puści sok i nie będzie chrupiące. Tak więc małymi partiami, bez pośpiechu. I do gara. Potem cebula. Kiedy jest już szklista dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek i jeszcze chwilę smażę. I do gara. A potem do mięsa dodaję obie papryki, majeranek (koniecznie roztarty w dłoniach), ziele, liście, sól i pieprz (chociaż ja często zamiast soli dodaję Vegettę). I duszę na wolnym ogniu do miękkości.
A podaję mój gulasz albo z ziemniakami z wody albo z kluseczkami spaetzle.






 
 

2 komentarze:

  1. Mój przepis jest podobny do Twojego :)... ale najbardziej lubię z kaszą gryczaną :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ...przyrządzam bez pomidorów, bo ich nie lubię :)
    A małżonka pozazdrościć, facet w kuchni...hmmm, seksowne :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)