środa, 13 marca 2013

Fryzjer, salon... czyli dywagacje na temat

Szybko się przyzwyczajam. Do fryzjerki czy fryzjera - też. Nie lubię zmian. Bo... boję się... . Tak. Boję się o moje włosy... . Mam włosy kręcone, czyli te najdelikatniejsze z delikatnych. Wiem, że są włosami "specjalnej troski", wymagają troskliwej pielęgnacji... . Ale, ja nie o tym chciałam dzisiaj pisać... zresztą, o pielęgnacji różnych gatunków włosów już było :-)
Jeśli zmieniam fryzjera, to znaczy, że mam powód. Tak było i tym razem. Po niespełna dwóch latach rozpoczęłam poszukiwania... .
I tu nasunął mi się pomysł, aby spisać kryteria poszukiwania. Jaki powinien być fryzjer? Jaki powinien być zakład, w którym ów fryzjer pracuje?
Zaglądam do internetu. Jest całe mnóstwo studiów fryzur, salonów, gabinetów... . Zakładów fryzjerskich, takich zwyczajnych, bez wymyślnych nazw, tylko firmowanych imieniem i nazwiskiem mistrza fryzjerstwa - mało.
Wybieram właśnie ten zwykły zakład fryzjerski firmowany nazwiskiem. Jest nawet strona internetowa... :-) To jeszcze lepiej. Bo jeśli takowa istnieje, to znaczy... że Właściciel idzie "z duchem czasu" i zapewne nie znajdę w salonie starych foteli i przedpotopowych "hełmów" do suszenia głów przybranych w ohydne, plastikowe lokówki... .
Na stronie internetowej są oczywiście najpotrzebniejsze wiadomości: historia salonu, referencje Właściciela, oferta i galeria. Czytam, oglądam... .
Sprawdzam na jakich kosmetykach zakład pracuje. To ważne. Są niestety salony fryzjerskie, które pracują na farbach uczulających, albo... niszczących włosy. Bo taniej, bo wygodniej, bo... . Powodów może być zapewne więcej.
Czystość... . To już muszę sprawdzić sama. Ryzyko? No pewnie... .
Ale tę czystość widać na pierwszy rzut oka... .
Umawiam się na ten pierwszy raz... .
Przychodzę... dziesięć minut przed czasem. "Moja" fryzjerka jeszcze jest zajęta poprzednią klientką. Kończy ją czesać... . Wszystkie przybory, które były używane typu grzebienie, grzebyki... wędrują na zaplecze... mam nadzieję, że będą odkażone.
Pani wstaje z fotela, przechodzi do kasy, w tym czasie stanowisko, gdzie klientka siedziała zostaje błyskawicznie sprzątnięte.
Za chwilę jestem proszona o zajęcie fotela. Z uśmiechem, patrząc mi prosto w oczy via lustro, pani fryzjerka wypytuje mnie o... cel przybycia. A potem długo ogląda moje włosy... .
A ja oglądam fryzjerkę. Patrzę na jej dłonie. Krótkie, wypielęgnowane paznokcie, pomalowane niezbyt jaskrawym lakierem. Te krótkie paznokcie utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie zostanę podrapana po głowie podczas mycia... .
Patrzę na głowę fryzjerki... świetna farba, świetna, dynamiczna fryzura... .
Pani fryzjerka nie jest ubrana jak lalka Barbie. Ma na sobie zgrabne jeansy, wygodną bluzkę, nie krępującą ruchów.
Jest bardzo, bardzo energiczna. Już sama wie, jaką mi położy farbę. Na moje sugestie - dynamicznie oponuje argumentując... całkiem słusznie... .
Nie chowa się gdzieś, na zapleczu, a na moich oczach przygotowuje mieszankę farb. I ja to doceniam... . Widzę jej pewne ruchy w dobieraniu proporcji, mieszaniu... .
A potem to już podgrzewanie... . I tu znowu niespodzianka - całkiem nowoczesna aparatura, która nie sprawia, że jest mi gorąco i słabo.
Co kilka minut pani fryzjerka podchodzi do mnie, sprawdza, troszczy się... . Dostaję pyszną kawę... . Błogo.
Czas na mycie. Pani fryzjerka sama zajmuje się tym, aby porządnie spłukać farbę, umyć dokładnie włosy, wetrzeć odżywkę... .
Podcinamy. Wyrównujemy. Nadajemy linię. Perfekcyjne cięcie sprawi, że nie będę miała kłopotów z codziennym ułożeniem fryzury.
Suszenie. I tu znowu niespodzianka. Zamiast suszarki tradycyjnej z dyfuzorem czy nie, pani fryzjerka zaprasza mnie pod tę samą maszynę, pod którą już siedziałam... . Włącza delikatny nawiew powietrza i palcami, ugniatając moje włosy... wyczarowuje fryzurę... .
Jestem zachwycona. Całości mojego szczęścia dopełnia to, że podczas dwugodzinnej wizyty moje nerwy uciekły gdzie pieprz rośnie, jestem zrelaksowana, wypoczęta i... mogę biec dalej stawiając czoła przeciwnościom losu.


3 komentarze:

  1. ...no, bajka! Moja fryzjerka, dobra, bardzo dobra w swym fachu, dla mnie Mistrzyni... jest gadatliwa, męczy rozmową jak nikt...wychodzę od niej zmęczona jakbym pole przeorała...jedyny plus to wizyty to świetna fryzura. I ten plus przysłania mi minusy :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania gratuluje . Odprezylam sie czytajac, jakbym sama tam byla. Ja teraz mam domowa fryzjerke na miejscu. jak odejde bede przyjezdzac do Fabioli bo jest dobra w tym co robi - szczegolnie swietnie farbuje :))*

    OdpowiedzUsuń
  3. ta maszyna to pewnie infrazon:) o niebo lepsza do suszenia włosów kręconych :):) jest super :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)