Prawie dwa lata temu zalogowałam się na pewnej stronie. Po dwóch miesiącach mojej aktywności na tejże, zaproponowano mi pewną funkcję. Wiadomym było, że to funkcja "bez profitów", raczej taka społeczna. Idiotka - przyjęłam. Piastowałam, poświęcałam się bez reszty. Również soboty i niedziele. Bo wiedziałam, że właśnie w czasie weekendów mogę mieć najwięcej do roboty. I tak się działo... . Kontaktu z redakcją strony nie miałam żadnego. Ot, po prostu: ja pisałam, oni... nie odpowiadali. Więc piastowałam dalej. W międzyczasie osoby, które w tym samym czasie zostały niejako powołane na te same stanowiska, przestały funkcjonować, ja - stałam na stanowisku, jak żołnierz. Aż w końcu, po półtora roku, przestało mi się podobać. Bo dlaczego ja... ? Rzucałam wszystko, bo ja... . Bo to mój obowiązek... . Bo powinnam... . No i napisałam, do "prawie-równego" sobie, tyle, że on prawdopodobnie za pieniądze, a ja nie: że moja funkcja już nie jest dla mnie tak interesująca, bo utrudniony jest kontakt z redakcją, bo nie mam motywacji... .
Wczoraj udzielałam porady, na tymże forum i zauważyłam, ze... jestem pozbawiona moich dotychczasowych funkcji... .Zupełnie przez przypadek. Ani słowa wytłumaczenia ze strony "prawie-równego", ani ze strony szanownej redakcji. Ot, po prostu. Murzyn zrobił swoje (przez prawie dwa lata), murzyn może odejść.
Masakra jakaś. :/ Możesz zdradzić jaka to strona? No i dzięki za info. :)
OdpowiedzUsuńAnia bo musisz wchodzić przez link z poczty mailowej :) Dziś znów mnie męczy gorączka i dreszcze, odezwę się jeszcze. :)
OdpowiedzUsuń