środa, 11 maja 2011

Piosenek konkurs czas zacząć

Każdego roku obiecuję sobie, że już nigdy więcej. Nie będę oglądała, coraz niższego poziomu, lub w najlepszym wypadku - takiego samego, słabego, Eurovision Song Contest. Ale, kiedy przychodzi co do czego, to jednak ciągle mam nadzieję, że może tym razem będzie lepiej. 
I tym razem nie było. Przede wszystkim dlatego, że znowu reprezentantka naszego kraju "odpadła".
Wczoraj, w Duesseldorfie, odbył sie pierwszy półfinał konkursu. Z numerem pierwszym wystąpiła śliczna Magdalena, nasza reprezentantka. Ale, oprócz urody, trzeba było zaśpiewać... .
Tegoroczny konkurs odbywa się pod hasłem "poczuj bicie serca". I takowych nie zabrakło. Ze wzruszenia, ze zdziwienia, rzadziej z uznania.
Wykonawców było wielu: śpiewała stara baba z kokiem na głowie, "laska" z doczepionym ogonem, również na głowie, był zespół w białych butkach, magiczna blondyneczka w burgundowej sukience, goguś z baletem męskim, potargana kobitka w dymach, była blond modelka z pajacem w cylindrze, był "band" w kamizelkach blue, wyli przebierańcy z transparentami, był romantyczny fortepian we mgle. Tańczyli panowie breakdance po grecku, grali mocny rock z czarnym dymem i cyrkówką w klatce, śpiewała węgierska Celine i gruzińska Evanescence. I było "Da Da Dam" gitarowe, były lata 60-te i była ona i on w obawie o miłość. 
Wytypowałam sobie szóstkę takich, którzy "wpadli mi w ucho": to Turcja, Szwajcaria, Gruzja, Azerbejdżan i Grecja.
W rezultacie głosami widzów i telewidzów, wybrano dziesiątkę z prezentującej się dziewiętnastki. I tak w finale znajdą się reprezentanci takich krajów jak: Serbia, Litwa, Grecja, Azerbejdżan, Gruzja, Szwajcaria, Węgry, Finlandia, Rosja, Islandia. No i oczywiście pięć państw-założycieli przechodzą niejako "z automatu", że przypomnę: Hiszpania, Francja, Włochy, Wielka Brytania oraz Niemcy.
A Polaków ani widu, ani, co gorsza, słychu.
Posłuchajcie tych, którzy mi się podobali, ale się do finału nie dostali.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)