czwartek, 15 marca 2012

Kurą domową być...

Czy kurą domową w dzisiejszych czasach być, jest przywilejem czy może ujmą? 
Kilkadziesiąt jeszcze lat temu modelem na tamte czasy współczesnej rodziny była kobieta niepracująca. Żona, matka przyjaciółka i kochanka w jednym. Zajmująca się domem, wychowująca dzieci i z radością ogromną witająca u progu domostwa męża wracającego z pracy... . Na stole już podany gorący, pyszny obiad składający się co najmniej z dwóch dań... . 
Przez lata wizerunek ten się zmieniał... . Kobiety nierzadko miast zajmowania się domem wybierają karierę zawodową, chcąc się uniezależnić od swoich mężów.  Po krótkim urlopie macierzyńskim wracają natychmiast do pracy bojąc się jej utraty. Instytucja "babci" wciąż jest bardzo modna z tą jednak różnicą, że babcie ostatnio zrobiły się bardziej "wyzwolone" i chcą mieć święty spokój... . Tak więc dzieci trafiają pod dobrą opiekę niań. 
"Siedzenie w domu i nicnierobienie" jest naganne. Bo przecież co takiego jest w domu do zrobienia? No tak... . Ile w końcu można sprzątać, prać, prasować, gotować i... wychowywać. Dzieci i...  czasami męża... . 
Dzisiejsza kobieta powinna być przede wszystkim niezależna finansowo. Legalizując związek z partnerem nie powinna zapomnieć o intercyzie. I w czasie trwania tegoż związku bardzo często jest podział: moje - twoje... . 
A gdzie jest nasze? Nasze szczęście, nasza miłość, nasze dzieci? 
Ona z radością rano szykuje śniadanie dla całej rodziny, po czym, kiedy już wszystkich "wyprawi", z ulgą siada przy kawie, otwiera komputer, sprawdza pocztę, wchodzi na ulubione strony... . Później toaleta... . Przy okazji pranie... . Niespiesznie sprząta kuchnię, pokoje, porozrzucane po całym domu części garderoby męża i dzieci... . Szybkie zakupy... . Och, do tego sklepu, gdzie były takie fajne bluzki zajrzy może jutro, dzisiaj już jest tak późno... . Czas wziąć się za obiad... . Wracają dzieci... . Trzeba je przypilnować, żeby odrobiły lekcje... Małgosia musi skończyć na jutro rysunek, a Jaś ma klasówkę z matematyki, trzeba go przepytać z tabliczki mnożenia... . Wraca mąż. Obiad... . Prezes X. nie podpisał tego, co miał podpisać, a pani Y. nie przygotowała należycie umowy, zrobiła całą masę błędów w tekście... . Kolacja. Sprzątanie. Jeszcze przejrzeć garderobę dzieci na jutro... jeszcze wyprasować kilka koszul dla męża.... . Och, nie zdążyłam spotkać się z Z. na kawie, nie widziałyśmy się chyba ze trzy miesiące... nie szkodzi... może w przyszłym tygodniu.... .  
Ach, kurą domową być... . Jestem.  I wbrew pozorom - nie narzekam. :-))

2 komentarze:

  1. ...też jestem i też nie narzekam, ba nawet uważam się za kurę domową spełnioną:)

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZYWILEJ! absolutnie...

    Sypmatyczny blog, baaardzo.
    pozdrawiam
    reflekso

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)