niedziela, 17 czerwca 2012

Koniec bez doczekania końca... czyli jak zwykle po polsku

Rozpisałam się ostatnio piłkarsko, jakbym była nie lada "kibicką", ale... mój blog, mogę sobie pisać do woli... pytanie nasuwa się tylko jedno: kto te moje wypociny czyta... . :-)
Pewien nasz polityk mawiał: "nie ważne jak zaczyna, ważne jak kończy"... . 
Nasza reprezentacja na Euro 2012 już skończyła. A szkoda, bo miało być tak pięknie. I nie ważne, że w rankingu FIFA'y jesteśmy na 62 miejscu. Przecież pan Lato powiedział: "Franek Smuda czyni cuda"... . 
A miliony Polaków uwierzyły... . 
Siadając wczoraj przed telewizorem nie miałam wielkich nadziei na taki wynik meczu, który by zapewnił naszym piłkarzom na wyjście z grupy. Ale... nadzieja umiera ostatnia... . 
Za ścianą sąsiedzi skrzyknęli "silną grupę pod wezwaniem" i ćwiczyli okrzyki, na wypadek, gdybyśmy jednak jakiegoś gola strzelili... . 
No niestety. I ten słupek jeszcze... . 
Do piątej rano sąsiedzi śpiewali: "Nic się nie stało...".
Ano, nic się nie stało... . Miało być pięknie, a wyszło, jak zwykle.
 

3 komentarze:

  1. ...stało się, a do przewidzenia było, ale szkoda, pewnie, że szkoda...
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy jest rozgoryczony - a mnie szkoda tych chłopaków

    OdpowiedzUsuń
  3. Kibicowałem piłkarzom do końca. Nie patrzyłem na wynik. Chcieli i tyle. Nie mogli... Na co dzień, i to już bardzo, bardzo długo, kibicuję siatkarzom. Im idzie o wiele lepiej i od nich więcej też wymagam.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)