Jeszcze resztki opłatka... . Pewnie chłopcy dzisiaj go zjedzą... .
Komu herbatę, komu kawę... wiem... . Cukiernica. Pusta. Uzupełniam.
Z przyzwyczajenia słodzę herbatę, kawę. Przecież wiem, komu ile... .
Siadamy do stołu. Wzajemnie częstujemy się chlebem, masło grzecznie wędruje najpierw do mnie... . Tak, jak zwykle, kiedy wszyscy razem, we czworo siadamy przy śniadaniu... .
Spotykam zdziwiony wzrok mojego męża i jego pytanie:
- A dlaczego do herbaty zamiast cukru nasypałaś mi soli? Czy jesteś tak zakochana, czy też... tak mnie nienawidzisz? To jest okropne, wybacz, że nie wypiję... .
Chłopcy próbują swoją herbatę i z obrzydzeniem biegną do łazienki... .
Ja swojej herbaty nie próbuję... .
Pierwszy raz pomyliłam słoje... . Do cukiernicy wsypałam... .
I już wiem, że ta pomyłka przejdzie do rodzinnych annałów... .
Zdarzyło się Wam kiedyś...?
Ojj Aniu, spokojnie. Każdemu może się zdarzyć. :D Ważny nastrój nie pomyłka. :))) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńAnia ja slubne ciasto mojego syna posypalam camiast cukrem pudrem maka ziemniaczana:)*
OdpowiedzUsuń