sobota, 28 grudnia 2013

Poświątecznie...

Drugi dzień Świąt... . Szykowałam śniadanie, nieśpiesznie... . Na stole rozłożony obrus w kolorze ecru, obowiązkowa świeca jeszcze wigilijna, za chwilę będzie zapalona... ale, to już rola od lat Lepszej Połowy.

Jeszcze resztki opłatka... . Pewnie chłopcy dzisiaj go zjedzą... . 

Komu herbatę, komu kawę... wiem... . Cukiernica. Pusta. Uzupełniam.
Z przyzwyczajenia słodzę herbatę, kawę. Przecież wiem, komu ile... .

Siadamy do stołu. Wzajemnie częstujemy się chlebem, masło grzecznie wędruje najpierw do mnie... . Tak, jak zwykle, kiedy wszyscy razem, we czworo siadamy przy śniadaniu... .

Spotykam zdziwiony wzrok mojego męża i jego pytanie:

- A dlaczego do herbaty zamiast cukru nasypałaś mi soli? Czy jesteś tak zakochana, czy też... tak mnie nienawidzisz? To jest okropne, wybacz, że nie wypiję... .

Chłopcy próbują swoją herbatę i z obrzydzeniem biegną do łazienki... .

Ja swojej herbaty nie próbuję... .

Pierwszy raz pomyliłam słoje... . Do cukiernicy wsypałam... .
I już wiem, że ta pomyłka przejdzie do rodzinnych annałów... .

Zdarzyło się Wam kiedyś...?





2 komentarze:

  1. Ojj Aniu, spokojnie. Każdemu może się zdarzyć. :D Ważny nastrój nie pomyłka. :))) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania ja slubne ciasto mojego syna posypalam camiast cukrem pudrem maka ziemniaczana:)*

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)