wtorek, 17 grudnia 2013

Przed Świętami...

Na wszystkich forach, na portalach społecznościowych w końcu i na blogach - pustki. Wszyscy w ferworze przygotowań świątecznych... .

A ja, jak ten stary żółw, a nie jak przystało na kurę domową, nieśpiesznie robię listę. To lista... zakupów. Taki "pamiętnik" piszę za każdym razem, przed wybraniem się na zakupy. Normalne, powiecie. Tak... . 

Kiedyś przelatywałam między półkami w sklepie i "na pamięć" zgarniałam do koszyka sklepowego produkty mi potrzebne. 

Potem wprawdzie okazywało się nierzadko, że jedna czwarta produktów była... niepotrzebna i że zapomniałam jeszcze o... . 

Nie wyobrażam sobie dzisiaj pójścia na zakupy bez "pamiętnika". A to dlatego, że na każdym kroku czyhają na człowieka "chwyty marketingowe". Na wysokości moich oczu poukładane są produkty, które aż pchają się do koszyka... . Nie. 

A te promocje... . Bardzo łatwo ulegam takim pokusom. No, bo jeśli mogę kupić dwa produkty w cenie... półtora... to jak tu się nie skusić...? 

"Pamiętnik" do ręki, długopis, biorę wózek sklepowy, wjeżdżam między półki. I zbieram produkty tylko z kartki... . Powtarzam sobie: nie oglądaj się... nie patrz w prawo... nie zerkaj w lewo... tam nic nie ma ciekawego... .

Z głośników słyszę, jak "radiowy baryton" zaprasza na promocję... 

No, I can't forget this evening, or your face as you were leaving... nucę moją ukochaną... od zawsze... piosenkę... żeby tylko zagłuszyć kusiciela. 

Jakaś starsza pani patrzy na mnie ze zdziwieniem... 

Ups... chyba za głośno śpiewam... . 

Staram się szybko pozbierać produkty do koszyka, pędem puszczam się do kasy. Tu już jestem bezpieczna... . Nie... . Przy kasie kolejka, normalne. 

I znowu promocja... batoniki, gumy do żucia... oczywiście w promocyjnej cenie... za dwa opakowania taniej... .Zamykam oczy. 

Na taśmie przy kasie robi się miejsce... wykładam produkty z koszyka... uffff.... jestem uratowana... .



Przypominam o moich rozdaniach... . Nie liczyłam na tłumy, ale... żeby nikt się nie zgłosił... . Candy na Koko Country znajdziecie tu . Zapraszam... :-) 







3 komentarze:

  1. Hania, ja zwykle bez kartki ale jakims sposobem odporna jestem na " promocje". rzadko im ulegam. Jutro koncze kuchnie a w czwartek szafe w przedpokoju. wiem co mam ugotowac wobec powyzszego wybiore sie na zakupy w piatek lub w sobote. Cos tam kuz mam czyli mak z bakaliami w puszce, swiezy proszek do pieczenia a ciasto na piernik siedzi w lodowce, jak Ban Bog przykazal. pieknik zreszta to popisowy wypiek mojej corki. Serdecznosci i udanych zakupow. rzeczywiscie wszedzie odczuwa sie braki osobowe. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...zawsze z karteczką, inaczej połowę bym zapomniała...co do promocji, reklam i okazji, nie rusza mnie to, mam ograniczony budżet więc trzymam się listy...
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami myślę, że te wszystkie chwyty marketingowe to zagrania poniżej pasa :) i też chodzę do sklepu z "pamiętnikiem" :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)