wtorek, 20 kwietnia 2010

O wyższości balsamów brązujących nad samoopalaczem

Ktoś z rodziny, przywiózł z "zagranicy" masło kakaowe. Takie, w kostce. A były to czasy zamierzchłe... . Postanowiłyśmy z mamą wypróbować tego specyfiku. Przy pierwszej, wiosennej, nadarzającej się okazji nasmarowałyśmy się tym obrzydlistwem i położyłyśmy na balkonie, w pierwszych promieniach słońca. O tym, jak wyglądałyśmy za dwie godziny, nie będę pisać, oszczędzając czytającym nieprzyjemnych szczegółów. Dość, że w okolicy zabrakło zsiadłego mleka... .

Wiosna przyszła całkiem nagle, zrzucamy kolejne warstwy wierzchnich ubrań i powoli wychodzi nasza blada cera po zimie.
Są tacy, którzy dbają o smagłość cery cały rok, odwiedzając regularnie solaria. Ale, jak wiadomo, to nie zdrowe, wysusza skórę no i jest podobno rakotwórcze.
Alternatywą są samoopalacze i balsamy brązujące.
Jak to działa? Zawierają dihydroxyaceton, który jest związkiem chemicznym, ale bezpiecznym. Nie powoduje alergii. Nie wnika w skórę, lecz działa tylko na jej powierzchni. 
Samoopalacze i balsamy brązujące nadają się do każdego rodzaju cery, również do przetłuszczającej się, bo nie zatykają gruczołów łojowych.
Mają jeden minus: w zależności od skóry, czasami przyjmują żółtawy odcień. Aby nie było tego efektu, dihydroxyaceton wspomagany jest wyciągami z orzecha włoskiego i z drzewa Lawsonia internie.
Co wybrać: samoopalacz czy balsam brązujący?
Samoopalacze, działają szybciej, bo po nałożeniu, 15-sto minutowym wchłonięciu się, po godzinie widoczne są efekty, które po 4 godzinach osiągają apogeum. Ale, do ich nałożenia trzeba mieć wprawę. Samoopalacze niestety, często pozostawiają smugi. 
Należy również pamiętać, że ani samoopalacze, ani też balsami brązujące nie zastępują kosmetyków z filtrami UV, nie chronią przed słońcem i jego szkodliwym działaniem.
Osobiście polecam balsamy brązujące. Każdego roku na wiosnę,we wszystkich drogeriach pojawia się ich całe mnóstwo. 
Dlaczego balsamy brązujące? Zawierają mniej DHA (dihydroxyaceton), który w balsamach wspomagany jest wyciągiem z orzecha. 
Nie wysuszają skóry, a do tego ujędrnia. Zapewniają delikatniejszy efekt opalenizny, która pojawia się na skórze stopniowo. 
Mają zdecydowanie przyjmniejszy zapach od samoopalaczy. 
Często zawierają ekstrakt z orzecha brazylijskiego i drzewa hebanowego, dające ładny odcień opalenizny. Niektóre balsamy zawierają również ekstrakt z miodu, karmel a nawet drobinki złota, dzięki którym skóra pięknie się mieni.
Nakładając zarówno samoopalacz jak i balsam brązujący należy pamiętać o uprzednim dokładnym peelingu miejsc, na które będziemy go nakładać. Twarz należy przetrzeć tonikiem bezalkoholowym, który zapewni trwałość kosmetyku, a brwi i skórę wokół twarzy przy nasadzie włosów należy posmarować kremem tłustym lub wazeliną. Lub, po nalożeniu, te miejsca przetrzeć wacikiem. Kosmetyki samoopalające lub brązujące farbują włosy na rudy kolor. 
Balsam nakładamy kolistymi ruchami. Po nałożeniu dokładnie myjemy ręce. A najlepiej do nakładania używać rękawic gumowych.
A jeśli już po wchłonięciu mamy smugi na skórze, możemy próbować usunąć je tłustym mleczkiem lub wybielić sokiem z cytryny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)