Kiedy wybija północ i nadchodzi Nowy Rok, wszystko, co było choćby i godzinę temu przestaje być ważne, jakby traci swoją moc. Wchodzimy w kolejny rok nadziei, który być może okaże się tym w końcu szczęśliwym, tym, w którym spełnią się nasze marzenia.
Ale, żeby zachować równowagę i nie tylko brać i czerpać z Nowego Roku, przedstawiamy sobie, swoim bliskim i nierzadko całkiem obcym osobom listę tego, co damy w nadchodzącym roku. To nasze dawanie to właśnie postanowienia. Postanowienia noworoczne... .
Takie postanowienia niejednokrotnie są wielkim dla nas wyzwaniem. Bo nagłe porzucenie nałogów, czy powstrzymanie się od pewnych czynności, które uwielbiamy wykonywać, czyż nie jest wyrzeczeniem?
Co roku, od niepamiętnych czasów, kiedyś jeszcze z moją ukochaną mamą, obiecywałyśmy sobie, że... zrzucimy x kilogramów... .
Pisałam bodajże w ubiegłym roku, również przy okazji postanowień noworocznych, że chyba
zaniecham tych poczynań. Nie lubię nie dotrzymywać obietnic, czy przyrzeczeń... . Pod koniec roku źle się czuję, bo czegoś nie wypełniłam, jakoś tak mi źle z tym niespełnieniem postanowień.
I co? W zeszłym roku nie obiecałam i... zrzuciłam. I to nawet z nadwyżką.
Dlatego wcale nie jestem przekonana do słuszności składania takich deklaracji. Jeśli już koniecznie musimy sobie coś postanowić, to może coś, o czego awykonalności jesteśmy przekonani. Ja na przykład mogę złożyć postanowienie, że na pewno w tym roku nie pojadę na Seszele... .
...z moimi postanowieniami jest tak, że, albo przesadzam z planami i nie udaje mi się ich zrealizować, albo życie mi je samo przeredagowuje...Jednak plany noworoczone zawsze robię, z wiarą, że może tym razem zrealizuję je w całości i bez przeredagowywania...:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
A ja nie robię żadnych postanowień. I nawet nie wiem dlaczego, jakoś nigdy nie miałam takiego wewnętrznego przymusu. Może wynika to z tego, że planuję co mam zrobić dzień po dniu i staram się z tego wywiązać. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam na moje candy :)
Myślę, że nie warto robić sobie jakiś postanowień. W życiu powinno być miejsce na spontaniczność. Seszele na pewno są piękne, ale u nas też nieraz można oniemieć z zachwytu.
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu. :) Nie mam żadnych postanowień bo wiem że i tak nici z tego wyjdą. ;)) Po sąsiedzie poznałam innego pana przez znajomą. ;) Na razie jest fajnie. ;)Spotykamy się już drugi tydzień. ;)
OdpowiedzUsuń