Dzisiaj będzie mało poważnie... .
Zacznę jak zwykle: w zamierzchłych czasach, kiedy dinozaury chodziły po świecie i ja wśród nich... czasami w domu słyszałam wierszyk:
Powiedział raz Bartek, że dziś tłusty czwartek,
A Bartkowa uwierzyła, tłustych pączków nasmażyła.
Ilekroć go słyszałam, zawsze myślałam: ale jakaś głupia ta Bartkowa. Przecież zawsze wiadomo, kiedy jest tłusty czwartek.
I nigdy nie przypuszczałam, że mnie się może coś takiego zdarzyć.
Wczoraj od rana pamiętałam... . Coś mi się w głowie ubzdurało... . Starszy syn poszedł do tego sklepu, w którym to jeden z prezesów nie dokonuje zakupów. Jeszcze przed wyjściem mu przypominałam: tylko nie zapomnij... .
Wrócił.
- Kupiłeś? - pytam.
- Tak. Kupiłem. Ale... wiesz co mamo, jakoś nikt się na te pączki nie rzucał... .
Zdziwiło mnie to. Jakoś cicho dzisiaj. W internecie nikt nie wspomina, serwisy informacyjne w telewizji też milczą, że dzisiaj tłusty czwartek... .
Zjedliśmy. Chyba jednak mi poszło w biodra... . Pyszne były. :-)
he, he...uśmiałam się... do łez:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że pyszne były...a jak poszły w biodra to...je wygoń:)
Serdeczności!
Też nigdy nie wiem, kiedy ten tłusty czwartek. Ale pączki lubię zawsze.
OdpowiedzUsuńPączki jak dobrze zrobiuone, zawsze są smaczne i nie trzeba czekać na okazję. A co do bioder - myślę, że każda słodycz gdzieś się lokuje w naszym organiźmie, ale jeszcze trochę i zaczną się dłuższe spacery, dni cieplejsze i na pewno ciut nadwagi gdzieś sobie odejdzie.
OdpowiedzUsuńTo przynajmniej masz jeszcze jeden tłusty czwartek przed sobą :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń