niedziela, 19 lutego 2012

Są ludzie...

Kiedy byłam bardzo małą dziewczynką, a dinozaury przechadzały się po ulicach mojego ukochanego miasta, ludzie byli zupełnie, ale to zupełnie inni. I wcale nie było to spostrzeżenie moje, niewinnej, kilkuletniej istoty z naiwnością patrzącą na świat. To są wnioski wysnute teraz ze wspomnień rodzinnego domu. O ludziach, rodzinie, znajomych, rodzice rozmawiali dużo. Wszyscy byli... normalni. Z różnych środowisk, z różnym wykształceniem, każdy z balastem przeżyć większych lub mniejszych. Ale z każdym można było rozmawiać... o wszystkim. 
Tylko raz, moi ukochani rodzice zostali zaproszeni do "znajomych" na kolację z jakiejś okazji. Było kilka osób. Może kilkanaście. Ledwo wszyscy zgromadzili się przy stole, natychmiast po wychyleniu pierwszego toastowego kieliszka rozpoczęły się licytacje: a ja jeżdżę takim to a takim samochodem, a w ubiegłym roku spędziliśmy wakacje... tu padała egzotyczna nazwa. Rodzice wytrzymali pół godziny, po czym przeprosili gospodarzy wykręcając się tym, że zostawili mnie samą w domu, a ja niedomagam... . Po powrocie do domu, kurtuazyjnie mama zadzwoniła do nich, podziękowała za uroczy wieczór acz krótki i... wykreśliła "państwa" z kalendarza i... z pamięci.
W dzisiejszych czasach jakże często można spotkać takich "państwa", jak byli znajomi moich ukochanych rodziców.  Do tego zazdrość, zawiść, nienawiść do tych, którym jest lepiej, jest... na porządku dziennym. 
Poznając nowe osoby, zastanawiamy się nierzadko, czemu będzie miała służyć ta znajomość. Czy nowo poznany nie będzie chciał nas wykorzystać? Bo przecież tyle oszustwa, matactwa jest wokół nas. 
I jak wielką jest radość, kiedy wśród tej okropnej zgnilizny znajdujemy prawdziwego człowieka, prawdziwą... perłę. Kogoś, kto jest... normalny. A do tego ma serce... . Wtedy czujemy się niemalże odkrywcami. 



2 komentarze:

  1. Zazdroszczę Ci... tych dinozaurów:) Masz rację, zmienił się dziś system wartości, ale to też nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)