Myśląc czy mówiąc żartobliwie Wielka Woda, zawsze na myśli miałam Morze Bałtyckie. Oczyma duszy, jakby określił to poeta, widziałam słoneczną plażę, piasek, spokojną wodę, cichy szum i fale, delikatnie rozbijające się o brzeg i oczywiście ja, brodząca, spokojna, szczęśliwa, uśmiechnięta.
Teraz wielka woda przybrała zupełnie inny wymiar. Wymiar katastroficzny. Łzy, nieszczęście i tragedia ludzi pozbawionych szczęśliwego dachu nad głową.
I znowu, po raz kolejny już nigdy nie będzie tak, jak kiedyś.
Jesteśmy tylko ludźmi i w takich chwilach widać to najlepiej.
OdpowiedzUsuń