środa, 15 grudnia 2010

Smak nalewki

Jeden raz w roku, na imieniny mojego kochanego taty (mamy imieniny "wypadały" podczas wakacji - nie obchodziła ich hucznie, bo goście najczęściej byli na urlopach), mama robiła nalewkę, można rzec, ekspresową. Kilka dni przed świętowaniem, wódkę zalewała syropem pomarańczowym (wtedy dostępnym tylko w Pewexach). Odstawiała w zaciemnione miejsce, dwa razy dziennie delikatnie wstrząsając butelką. Jaka była proporcja syropu do wódki? Nie mam pojęcia. Ale wydaje mi się, że to było tak "na oko" wlewane.
Nalewki znane są już od czasów Hipokratesa. Wszak Hipokras to mieszanka wina, miodu i przyraw.
W nalewkach bardziej liczy się smak niż procenty. Dlatego jest ulubionym napojem pań. Wspaniale pasują do babskich pogaduszek, pite małymi łyczkami. Muszą być koniecznie aromatyczne, aby można było się nimi delektować.
Oprócz walorów smakowych mają również działanie lecznicze, o czym przekonano się w czasach Henryka Walezego.
Nalewki można ogólnie podzielić na owocowe, ziołowe, korzenne i miodowe.
Najwyższa pora na przygotowanie szybkiej (ale nie tak szybkiej, jak mojej ukochanej mamy) nalewki pomarańczowej. Przepis przez lata był przeze mnie udoskonalany, smak osiągnęłam pożądany, a czynię tę nalewkę tak:
Do dużego słoja wrzucam dwa kilogramy obranych pomarańczy (również wypestkowanych), pokrojonych w małe kawałki. Zasypuję szklanką cukru, szczelnie zamykam i odstawiam w ciepłe, ale ciemne miejsce na jeden dzień.
Od czasu do czasu delikatnie mieszam (drewnianą łyżką). 
Następnego dnia wlewam pół szklanki syropu pomarańczowego. Mieszam, zakręcam, odstawiam znowu na jeden dzień.
Kolejnego dnia wlewam półtora litra dobrej wódki (jeśli to ma być wersja "męska" - to litr spirytusu i pół litra wódki) i odstawiam na 5 dni. Dwa, trzy razy dziennie delikatnie wstrząsam.
Cały proces trwa tydzień. Po tym czasie nalewkę rozlewam do butelek przez lejek i bardzo gęste sitko. Nalewkę podaję w karafce, serwując w małych kieliszkach. 
Gdyby ją teraz "nastawić", to na Święta - jak znalazł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)