piątek, 10 grudnia 2010

Przytul mnie Morfeuszu

Spojrzałam na zegarek. Była trzecia nad ranem (albo, jak kto woli: w nocy). Dom pogrążony we śnie. Słyszę miarowy oddech domowników, nie wyłączając przeokrutnego chrapania psa. Przewracam się z boku na bok. Mnóstwo myśli kłębi się w głowie. Nie, nie zasnę. Znowu to samo, jak każdej nocy. Staram się nie myśleć, ale jak można nie myśleć? Zaraz, a jak nazywał się ten aktor, który partnerował Audrey Hepburn w "Rzymskich wakacjach"? Gary Cooper? Nie. A może Cary Grant? No skąd! Patrzę na zegarek: wpół do czwartej. Zwariuję. Muszę sobie przypomnieć. Przecież grał główną rolę w "Zabić drozda"... . W myślach przelatuję alfabetycznie wszystkich aktorów... . Nie zasnę, póki sobie nie przypomnę. Za dziesięć czwarta... Gregory Peck! Natręctwo myśli? Zasypiam... . 
Zaburzenia snu, a szczególnie kłopoty z zasypianiem to zmora bardzo wielu osób. Cierpią na tę dolegliwość szczególnie kobiety w moim wieku, czyli mniej więcej "półwieczne". To "wspaniały dodatek" do naszego stanu. Co robić, aby złagodzić objawy? Na pewno nie faszerować się chemią. 
Przede wszystkim - zadbać o sypialnie. Kolory ścian powinny być w spokojnej, ciepłej tonacji. Łóżko - wygodne. Pomieszczenie - dobrze wywietrzone. Zimą zaopatrzmy sypialnie w nawilżacz powietrza. 
Ostatni posiłek zjadamy co najmniej trzy godziny przed pójściem spać. I powinien to być posiłek lekkostrawny. 
Wieczorem bierzemy relaksującą kąpiel z olejkami eterycznymi.
A przed spaniem możemy zafundować sobie herbatkę z melisy. Na zaburzenia snu pomocny są również kwiat czarnego bzu, ziele wiesiołka, czerwona koniczyna.
Dobranoc... .



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)