Przed niespełna godziną dotarła do mnie ta smutna wiadomość: Pani Violetta Villas nie żyje... . Odeszła dzisiaj wieczorem, w swoim domu w Lewinie Kłodzkim.
Śpiewała pięknym, mocnym sopranem koloraturowym o ogromnej cztero-oktawowej skali... .
Jestem kilkunastoletnią panienką, spośród kilkudziesięciu winylowych płyt szukam czegoś do posłuchania... tak na chwilę, przed kolejnym ślęczeniem nad książkami... wybieram płytę, z okładki której zalotnie patrzy młoda dziewczyna z zadartym noskiem i burzą blond loków... . Włączam płytę, za chwilę płynie muzyka i miękki głos śpiewa:
Znów chcecie bawić się mną
Znów chcecie słyszeć mój głos
Wiem że laleczką mnie zwą
Cóż, widać taki mój los...
Pani Violetto, na długo zostanie Pani w mojej pamięci... .
Jeju a ja nic nie słyszałam! Smutne to. :(( Pięknie śpiewała. :)
OdpowiedzUsuńja co prawda jej fanka nie bylam, ale szkoda mi czlowieka ze taki smutny los, bo w gruncie rzeczy byla samotna i zagubiona....nor
OdpowiedzUsuń