czwartek, 22 grudnia 2011

Już za chwilę Święta...

Miałam chyba pięć czy sześć lat... . Chyba jednak byłam trochę niegrzeczna, bo pod choinkę dostałam... rózgę. Ale nie taką, jaka teraz jest stosowana w metodzie bezstresowego wychowywania dzieci, posrebrzona lub pozłocona, przewiązana czerwoną wstążeczką... dostałam najzwyklejszą rózgę... . Byłam bardzo rozczarowana... . Powiedziałam: "Ten Mikołaj, to... świnia". 
W moim panieńskim domu Mikołaj przynosił prezenty dwa razy: w dniu Świętego Mikołaja - 6-ego grudnia i w Wigilię. I to było całkiem naturalne... . Aż do momentu, kiedy wyszłam za mąż i pojawiły się dzieci... . Wtedy moja Teściowa powiedziała: " O jedno was proszę: prezenty na Wigilię przynosi Aniołek. Tak było u mnie od zawsze i proszę, żeby tak było i u was".
Słowo Teściowej - słowem niemalże świętym jest. No i jest Aniołek... .
Polska po zawieruchach historycznych podzielona jest i pod tym względem. Pod względem roznosicieli prezentów w Wigilię Bożego Narodzenia. I tak Aniołek przynosi dary w Małopolsce i na Śląsku, ale tym bliżej Cieszyna. W Wielkopolsce, na Kaszubach i na Lubelszczyźnie króluje Gwiazdor. Na Górnym Śląsku jest Dzieciątko. A Mikołaja można spotkać na Mazowszu i w pozostałych rejonach kraju.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)