Nie zacznę dzisiaj od tego, że moja mama piekła pierniki, bo nie piekła. Niestety. A pewnie w jej wykonaniu byłby przepyszny. Ani też moja babcia nie piekła.
Ja na ten pomysł wpadłam chyba dwa lub trzy lata temu. I wcale nie szukałam przepisów w internecie, ani nigdzie indziej. Sama sobie wymyśliłam. Najważniejsze, że mojej rodzinie smakuje. Przepis prosty i szybki:
do miski wbijam 5 całych jaj i ucieram je z połową szklanki cukru. Dodaję mąkę pszenną (dwie szklanki) wymieszane z dwiema kopiatymi łyżeczkami (od herbaty) proszku do pieczenia i mieszam. Następnie dodaję rozpuszczoną i ostudzoną kostkę masła. Tu równie dobrze można dodać pół szklanki oliwy - ale masło spowoduje, że ciasto będzie cięższe - a w pierniku o to przecież chodzi. Po wymieszaniu dodaję dwie, trzy stołowe łyżki miodu, wsypuję jedną, całą paczkę przyprawy do piernika, dodaję kilka kropel aromatu rumowego i trzy garście rodzynek. Wszystko dokładnie mieszam, wlewam do prostokątnej formy wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą i wrzucam do piekarnika rozgrzanego do 190 st.C na 50 minut.
Przepis, jak widać nie jest skomplikowany. A piernik po mojemu nie ma prawa się nie udać i zawsze jest pyszny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj... nie obrażaj... :-)