Kura dziobie wszystkie ziarenka na swoim podwórku. A ten blog, to kurze bazgrołki o wszystkim i... o niczym.
niedziela, 13 grudnia 2009
Cisza
Zimny niedzielny poranek. Jak to bywa w grudniu, śnieg kładł się równo na balkonie. Jak zwykle rano, mama, po dokonaniu porannych toalet, weszła do kuchni i włączyła radio. Powinien zaraz być ulubiony program satyryczny. Szybko, przygotować śniadanie... co za grobowa muzyka! Umarł ktoś ważny? Szybkim krokiem wyszła z kuchni i skierowała się do pokoju, w którym stał telewizor. Włączyła. Szaro-bure paski na ekranie i szum zaniepokoiły ja. Coś się stało. Przybiegłam do pokoju, przyszedł też tata. Staliśmy przed telewizorem wlepiając wzrok w ten brak obrazu i nie bardzo rozumieliśmy co się wydarzyło. Nagle z kuchni, z włączonego odbiornika popłynęły słowa... . Zastygliśmy w niemej zadumie. Zapadła cisza. I tylko śnieg na balkonie... .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj... nie obrażaj... :-)