poniedziałek, 1 lutego 2010

PeKiN

Wizytówka stolicy, powstała w 1952 roku. Nie będę się rozpisywać przez kogo, dla kogo i po co Pałac Kultury i Nauki został wybudowany, bo to wszyscy wiedzą.
Moje pierwsze poważniejsze spotkanie z pałacem, popularnie zwanym "Pekinem" miało miejsce gdzieś, w okolicach szóstej klasy szkoły podstawowej, kiedy to razem z moją grupą baletową występowałam w Sali Kongresowej. Jako goście przybyli tłumnie wszyscy członkowie naszych rodzin, aby nas podziwiać i oklaskiwać. Tańczyłyśmy Poloneza Ogińskiego. Sam taniec przeszedł bez żadnych rewelacji, tak mi się wtedy wydawało, natomiast w pamięci pozostała mi... garderoba. A w szczególności panie charakteryzatorki, które uwijały się jak w ukropie. Wszak miały nas kilkadziesiąt do przygotowania do wyjścia na scenę. Pamiętam, dwie panie nakładały mi grubą maskę fluidu i pudru sypkiego, na rzęsach miałam tyle tuszu, że z trudem mogłam otworzyć oczy.... . 
Następne, pamiętne spotkanie, oprócz oczywiście jazd windą na 30 piętro na taras widokowy, których to było co najmniej kilkanaście, odbyło się na basenie. Zachciało mi się (też w szkole podstawowej) przystąpić do egzaminu na kartę pływacką. Chaos i hałas, jakie panowały przy basenie był niedoopisania. Jeden trener i chyba setka dzieciaków, spęd z całej Warszawy. Stojąc przy basenie, patrzyłam na słupki startowe i na trapolinę. 
- A jak on mi każe skoczyć z tej najwyższej trampoliny? - przemknęło mi przez głowę. Wstyd się przyznać. Uciekłam.
A później to już były koncerty w Sali Kongresowej, do której na występy przyjeżdzali światowej sławy wykonawcy muzyki przeróżnej, i mój ulubiony Teatr "Studio" założony przez Pana Szajnę w 1972 r. Magiczny teatr i zaczarowana scena. W żadnym innym teatrze nie było nigdy takiej wspaniałej atmosfery.
I jeszcze muszę koniecznie wspomnieć o wspaniałej restauracji "Trojka", serwującej rosyjską kuchnię. Wprawdzie bliny były lepsze zupełnie gdzie indziej, ale soljanka - najbardziej znana rosyjska zupa i barszcz z kołdunami - były tu "pierwsza klasa".

1 komentarz:

  1. Nie wiedziałam, że Pałac Kultury jest nazywany Pekinem. U mnie na osiedlu jest taka knajpa z chińskim jadłem, która tak się nazywa :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj... nie obrażaj... :-)