czwartek, 7 stycznia 2010

First minute




Kiedy wiosna już była prawie w rozkwicie, przy niedzielnym śniadaniu zastanawiałam się razem z moimi rodzicami, dokąd pojedziemy na wakacje. Chociaż dwa, trzy tygodnie w czasie moich wakacji były przeznaczone na wspólny wyjazd. Główną planującą była oczywiście moja kochana mama. Ona co roku wyznaczała kierunki, jak, czym, kiedy, dokąd i za ile. I choć to był juz kwiecień, słońce już całkiem, całkiem wysoko na niebie świeciło, nigdy nie przyszło jej do głowy, żeby planować urlop wcześniej.
First minute lub, jak kto woli first moment to oferty biur podróży dla tych, którzy lubią i chcą, a co najważniejsze - potrafią - planować urlop na pół roku z góry. 
Takie poukładane osoby (zawsze im tej "poukładalności" zazdroszczę, szczególnie, odkąd wyszłam za mąż), mogą wykupić wycieczkę z nawet 40-sto procentową zniżką. A do tego mogą oczekiwać gratisów w różnych postaciach: a to dodatkowe ubezpieczenie, a to wycieczki fakultatywne lub wypożyczenie samochodu.
Patrzę przez okno, na dworze wszystko przysypane, jak to romantycznie w telewizji mówią "białym puchem", zimno, temperatura minusowa i jak tu myśleć o wakacjach? Brrrr. Trzeba mieć chyba bardzo dużo wyobraźni.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)