sobota, 2 stycznia 2010

Noworoczne postanowienia

Przy noworocznym śniadaniu oznajmiałam moim rodzicom:
- Postanawiam w tym roku nie dostać ani jednej dwóji.
Hm, nie wiem, dlaczego tak to ich bawiło. 
Póżniej tych postanowień było całe mnóstwo. Bilans roczny zakończony był słowami:
- Nie bardzo udało mi się wytrwać w postanowieniu. Mogłoby być  lepiej... .
Pod koniec roku planujemy, czego dokonamy w następnym. Trzeba coś zmienić, na lepsze oczywiście. Postanawiamy zmienić stare nawyki. Bo ten nadchodzący rok przecież będzie lepszy od mijającego. 
Postanowienia są przeróżne. Poczynając od tych bardziej osobistych, jak: schudnę, utyję, będę myć szyję co drugi dzień, będę prać skarpetki codziennie... poprzez takie mniej osobiste, ale również nas dotyczące: w nadchodzącym roku odmaluję całe mieszkanie, odłożę pieniądze na kupno nowego biurka, naprawię szafki w kuchni, posprzątam w garażu... . Aż podejmujemy wyzwania: powiem szefowi, co o nim myślę, zmienię pracę, nie będę więcej krzyczeć na dzieci, odejdę od żony... .
Noworoczny toast wraz z życzeniami zamyka stary, jaki by nie był, ale gorszy rok, a otwiera optymistyczną perspektywę wejścia w rok pełen nadzieji i wiary, że życzenia przecież się spełniają, a postanowienia, chociaż przez kilka dni będą konsekwentnie realizowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)