poniedziałek, 18 stycznia 2010

Pobratymcza pierś w curry

Pierwszą potrawą, wykonaną własnoręcznie, jaką zadziwiłam moją mamę i musiała wtedy przyznać, że choć trochę już umiem gotować, był kurczak w curry. W tamtych, "zamierzchłych" czasach, w naszym pięknym kraju z przypraw znany był  czosnek,majeranek i rozmaryn. Ale, o tej indyjskiej, cudownej mieszance ziołowej, w popularnej kuchni nie mówiło się, a cóż dopiero myśleć o jej używaniu.
Przepis na kurczaka w curry wyczytałam w ogromnej księdze kucharskiej, którą to dostałam od mojej lepszej połowy zaraz po ślubie.
W przepisie należało całego kurczaka upiec w piekarniku, potem obrać ze skór, chrząstek i kości.
W ciągu lat doświadczeń, zrezygnowałam z całego kurczaka na rzecz samych tylko piersi kurzych i oczywiście przepis ciut udoskonaliłam. A oto jak przyrządzam kurczaka curry:
Kilogram piersi kroję na paski grubości jednego do półtora centymetrów, wzdłuż włókien. A to dlatego, żeby w czasie obróbki termicznej mięso nie rozpadło się. Przesypuję przyprawą curry (najbardziej lubię tę, od Kamisa), przykrywam folią aluminiową i wkładam do lodówki na co najmniej dwie godziny. I tu uwaga: nie przechowuję mięsa w plastikowej miseczce, ale w aluminiowej, ze względu na to, że przyprawa farbuje plastik na brzydki, brudny żółty kolor (fuj!) i trudno go później doczyścić.
Rozgrzewam olej (najlepiej virgin oil) i partiami obsmażam mięso ze wszystkich stron. I wrzucam do garnka. Przykrywam. Teraz kolej na cebulę. Na kilogram mięsa zużywam dwie, trzy duże cebule, pokrojone w piórka. Przesmażam. I do garnka. N tym samym oleju przesmażam jeszcze trzy, cztery jabłka, pokrojone w kostkę. Smażę tak długo, aż robią się szkliste. I do garnka. Cuuudnie pachnie! Zapach curry roznosi się już po całym domu! Podlewam wszystko ciut zimną wodą i duszę na małym ogniu około pół godziny, do czterdziestu pięciu minut.
Podaję z kaszą kus-kus, albo z ryżem lub po prostu z ziemniakami z wody. Posypuję zieleniną, jaką mam (koperkiem lub natką pietruszki). Do tego koniecznie sałata zielona albo mix sałat z sosem vinegrette. I białe, lekko schłodzone wytrawne wino... .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)