środa, 13 stycznia 2010

Żołądki pobratymców jeszcze raz

Robię się chyba monotematyczna. Ale, to wynik mojego wciąż doskonalenia umiejętności w kuchni. 
Ze szkoły wracałam, jak to zwykle bywa, popołudniami, w porze obiadowej. Tak więc nie miałam okazji przypatrywać się poczynaniom mojej mamy w kuchni. Po prostu przychodziłam na gotowe. W dni wolne od szkoły, czyli w niedziele, obiad albo był juz przyrządzony dnia poprzedniego - ja chodziłam do szkoły w czasach, kiedy soboty były normalnymi dniami pracy - lub tata zapraszał nas do restauracji, aby mama "odetchnęła od kuchni". 
Nigdy nie pociągały mnie prace kuchenne. Ograniczałam się do pomocy mamie, co było raczej moim obowiązkiem, do zmywania i wycierania naczyń oraz do mycia kuchni i podłogi. Czasami towarzyszyłam mamie, koncentrując się raczej na rozmowie niż na czynnościach wykonywanych w czasie konwersacji przez moją rodzicielkę. I tak, wyrosłam na kopletnego dyletanta i laika w sprawach kulinarnych.
Kiedy moja lepsza połowa poprosiła mnie o rękę, oświadczyny oczywiście przyjęłam z wielką radością, ale uprzedziłam, że o sztuce kulinarnej nie mam zielonego pojęcia. Widać, miałam całe mnóstwo innych zalet, bo narzeczonego tym nie wystraszyłam. Po ślubie natomiast, dostałam od świeżo upieczonego męża olbrzymią książkę kucharską. I z niej zaczęłam się uczyć... .
Z rozpędu chyba, w kuchni eksperymentuję po dziś dzień. I tu właśnie chciałabym się podzielić moim nowym odkryciem: udało mi się zrobić żołądki kurze na dziko. 
Kilka dni temu pisałam o żołądkach duszonych w cebuli. Różnica polega na tym, że zamiast przyprawy prowansalskiej, dodaję kilka liści laurowych (dwa lub trzy) i kilka ziaren ziela angielskiego. Całość podlewam aceto balsamico. Dlaczego nie zwykłym octem? Bo żołądki są delikatne, a aceto balsamico nadaje im tylko nieco "dzikiego" smaku. Duszę pod przykryciem jak zwykle, półtorej do dwóch godzin.
Podaję z ziemniakami z wody oraz, jak na dziczyznę przystało, z buraczkami.
A teraz zastanawiam się nad żołądkami na słodko! Brrrr.... .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj... nie obrażaj... :-)